„Jemu już nic nie pomoże. Tylko szpadel” - takimi słowami zareagował na widok swojego własnego psa jego „opiekun”.
Czworonóg w tragicznym stanie
Kiedy Bagier znalazł się w Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex lege był ledwo żywy. Całe ciało miał pokryte zmianami skórnymi. W wielu miejscach sierść całkowicie wyłysiała. Na tej części skóry, która jeszcze ma włosy, żerował rój pcheł. Pies bezustannie się drapał pogarszając jeszcze swój stan. Liczne rany na ciele owocowały okropnym zapachem, który nawet przyzwyczajonym weterynarzom trudno było znieść.
Pies miał też ogromne problemy z układem oddechowym. Kaszlał, dusił się, świszczał przy każdym oddechu. Jakby tego było mało, okazał się głuchy.
Do tego psa ktoś strzelał!
Przy bliższych oględzinach, weterynarze stwierdzili jeszcze jedną potworność. Do tego psa strzelano z wiatrówki.
Śrut znaleziono w szyi, klatce piersiowej, jamie brzusznej. Najwyraźniej pies był dla kogoś żywą tarczą.
Nie wiadomo, czy strzelano dla niego, by go zabić, czy „dla zabawy”. Ten mały piesek w typie beagle przeszedł tak wiele…
Bagier mimo tych wszystkich koszmarów, jakie musiał przejść okazał się pieskiem przyjaznym, spragnionym dobrego dotyku przyjaznego mu człowieka. Fundacja postanowiła walczyć o jego życie.
Po długim pobycie w klinice weterynaryjnej pies dostał się do domu tymczasowego. Jego sierść powoli zarosła, zaczął się czuć i wyglądać coraz lepiej.
Na szczęście Bagierowi szybko udało się znaleźć prawdziwy, kochający dom.