Casper to 13-letni pies rasy cavalier king charles spaniel. Kiedy jego opiekunowie przynieśli go do gabinetu weterynaryjnego, był w bardzo złym stanie. Praktycznie nie było z nim kontaktu, przelewał się przez ręce swojego 15-letniego opiekuna Shauna Jacksona, który prosił o pomoc i uratowanie psa.
Problemem była wydzielina, która zablokowała płuca psa, przez która nie mógł oddychać. Weterynarze natychmiast przystąpili do odsysania płynów, ale wiedzieli, że szanse na to, że pies przeżyje są niewielkie.
Zatrzymanie akcji serca i natychmiastowa resuscytacja
W pewnym momencie zabiegu, serduszko małego psiaka się zatrzymało. Pielęgniarka nie zastanawiała się ani chwili i natychmiast zaczęła reanimację.
Dyrektorka kliniki, Deborah Hope powiedziała, że ekipa nie spodziewała się, że ich wysiłki przyniosą efekt, ale tlił się w nich cień nadziei.
I stał się cud
Nagle, po około 10 minutach prowadzenia masażu serca, pies odzyskał przytomność. Nie na tyle, by czuć się całkiem dobrze, ale na tyle, że można było kontynuować zabieg odsysania płynów. Po kolejnych minutach pies otworzył oczy.
„Jego przebudzenie było niezwykłym momentem! Przez krótki okres Casper był przecież martwy”. – komentuje Deborah Hope.
Mama 15-letniego opiekuna psa, Gloria, jest wdzięczna weterynarzom, za to, że się nie poddali i kontynuowali reanimację. Gdyby nie ich oddanie, psa już by z nimi nie było. „Kiedy widziałam, jak w trakcie masażu serca wkładają mu te wszystkie rurki do gardła, sama traciłam nadzieję, ale kiedy nagle weterynarz powiedział, że serce zaczęło znów bić, nie mogłam w to uwierzyć”.
Teraz Casper już jest w domu i jest w świetnej formie! To prawdopodobnie jeden z niewielu przypadków śmierci klinicznej u psa. Czy Casper – tak jak ludzie – miał w tym czasie jakieś wizje? Tego niestety nigdy się nie dowiemy, ale najważniejsze, że pies ma się dobrze.