W styczniu 2019 roku, odłowiono w Szczytnie psa. Był niewidomy, ale ufny wobec ludzi. Widać, że miał kontakt z człowiekiem. Może zgubił się, bo wystraszyły go Sylwestrowe wystrzały, a może został porzucony.
Jaka była historia Bossa nie wiadomo. Pewne było jedno – pies, który nie widzi, ma prawie zerowe szanse na to, że ktoś go pokocha. Trzeba było przygotować Bossa na to, że zostanie w schronisku przez resztę swojego życia.
Izolacja i osamotnienie psa
Życie w schronisku okazało się dla Bossa trudne. Mimo wyostrzonych pozostałych zmysłów pies często potykał się o różne przeszkody, wpadał na inne psy. Trzeba było go odizolować. Społeczny i ufny Boss był coraz bardziej samotny.
Sylwia, dobra dusza schroniska w Szczytnie, która pomogła już wielu psom, nie chciała pogodzić się ze smutnym losem ślepego psa. Postanowiła, że będzie szukać mu domu.
W końcu nadarzyła się okazja. Do schroniska w odwiedziny przyjechała para z Niemiec – Sigrid i Thomas. To małżeństwo już wcześniej adoptowało psa z tego schroniska – 14-letnia suczkę. Teraz mieli już dwa starsze psy i szukali do kompletu nieco młodszego towarzysza. Sylwia zdecydowała się pokazać im Bossa.
Miłość od pierwszego niuchnięcia
Gdyby Boss widział, można byłoby powiedzieć, że była to miłość od pierwszego spojrzenia, ale chyba główną rolę odegrał tu węch. Potencjalni opiekunowie i Boss natychmiast przypadli sobie do gustu. Udana konfrontacja, wspólny spacer i postanowienie – Boss jedzie do Niemiec.
Teraz ma dom bez krat i … dwie nowe koleżanki!
Adopcja niewidomego psa – trudna, ale możliwa
Czy trudno zaadoptować psa z taką ułomnością, jaką ma Boss? Sylwia podkreśla, że trzeba dać psu czas, by mogło za pomocą węchu poznać nowe miejsce i poczuć się bezpiecznie na nowym terenie. Ważny jest dotyk, bliskość drugiego człowieka i kontakt fizyczny, bo zmysły psa (nie tylko węch) ulegają wyostrzeniu. A kiedy pies już się zadomowi, to z opieką nad nim nie ma problemów. Będzie tak samo bawił się, psocił i kochał jak pies, który widzi.