Tajemnicą Poliszynela od lat jest to, że jeśli jakiś pies został odwieziony do schroniska w Radysach, to już z niego nie wychodził. I choć to nieprawdopodobne, od drzwi schroniska, którego właściciel został już aresztowany, odbiły się dziesiątki osób, które chciały odzyskać swoje psy i podejrzewały, że zostały one przewiezione właśnie do Radys. Schronisko znane było z nadużyć. Nazywane jest obozem zagłady dla zwierząt.
17 czerwca w Radysach doszło do interwencji z udziałem kilku organizacji ochrony nad zwierzętami, prokuratury i policji. Z prawie 200 uratowanych zwierząt, ponad 70 potrzebowało natychmiastowej pomocy medycznej.
Wśród zabranych z Radys psiaków znalazł się Yeti. Lekko biszkoptowy, 3-letni pies z bujną sierścią. Przebadano go, wykastrowano i po wszczepieniu czipu zaczęły się poszukiwania nowego domu dla psa.
Tymczasem, ponad 200 km na południowy – zachód …
Biały pies w typie samojeda o imieniu Kokos zgubił się opiekunom 13 grudnia w okolicach miejscowości Bieniewo-Wieś. Niestety właściciele nie zaczipowali psa, poszukiwania były więc mocno utrudnione. Mimo to, rodzina nie poddawała się. Szukali psa wszędzie. Niestety ślad po Kokosie zaginął. Kto przypuszczałby, ze zostanie odwieziony do schroniska oddalonego o prawie 250 km!
Marzenia się spełniają
Kiedy z Radysów uratowano zwierzęta, wielu opiekunów zagubionych psów zaczęło sprawdzać czy wśród nich nie ma ich zaginionych przyjaciół Rodzina Kokosa miała szczęście. Okazało się, że Yeti to właśnie Kokos – ich zagubiony pół roku temu pies!
Zamiast do rodziny zastępczej czy nowego domu, Kokos trafi do swoich opiekunów. A dzięki temu, że już jest zaczipowany, opiekunowie mogą spać spokojnie.
„Kochani, mamy cud… Nasz radysiaczek Yeti pojechał do domu (…) Wróci do swojej rodziny, która od grudnia szukała go po całej Polsce” – taka wiadomość pojawiła się w grupie "HUSKY..MALAMUTY..PSIAKI PÓŁNOCY - pomoc i adopcje”. Autorzy wiadomości przypominają, że nie warto się poddawać!