Chińscy obrońcy praw zwierząt znajdują niezwykłego sojusznika

Coraz częściej udaje się ratować psy z transportów i zniechęcać ludzi do konsumpcji psiego mięsa (© Fredrik Öhlander on Unsplash)
Chińskich aktywistów broniących praw zwierząt jest w Chinach coraz więcej. Organizują akcje protestacyjne, edukują, tworzą schroniska dla zwierząt, a niekiedy udaje im się przechwycić ciężarówkę z transportem psów czy kotów. Niedawno zyskali niezwykłego "sojusznika".
Przez
Opublikowano 21.07.2020, 19:03
Prawa zwierząt w Chinach
Czy z pandemii może wyniknąć coś dobrego? Okazuje się, że tak. W okresie, w którym stosowaliśmy się do zasad izolacji i rzadziej opuszczaliśmy domy, powietrze stało się czystsze, a dzikie zwierzęta czuły się bezpieczniej. Koronawirus „pomaga” także chińskim obrońcom praw zwierząt w walce o zakaz spożywania psiego mięsa.
Chińskim wolontariuszom krok po kroku udaje się zmieniać życie psów i kotów w Chinach. Aby jednak tego dokonać, trzeba wykazać się odwagą i sprytem. Przejęcie ciężarówki pełnej i lobbowanie u władz, aby móc legalnie odebrać zwierzęta, wymaga niemałej determinacji.
Coraz częściej mówi się też o nielegalnym pozyskiwaniu przewożonych zwierząt. Hodowli psów na cele konsumpcyjne jest już w Chinach mało. Wiele psów to zwierzęta skradzione opiekunom! Podkreślanie konieczności poszanowania prawa potrafi zdziałać więcej niż bezpośrednie mówienie o prawach zwierząt.
Koronawirus a prawa zwierząt
Koronawirus, za którego źródło uważa się bazary sprzedające żywe zwierzęta na mięso, zmienił wiele w bardzo krótkim czasie. Także w kwestii obrony praw zwierząt. Aktywiści zyskali bardzo ważny argument – ochrona zdrowia i życia ludzkiego.
Wkrótce potem dwa miasta południowo-wschodnich Chin – Shenzhen i Zhuhai – wprowadziły zakaz spożywania mięsa psów i kotów. W końcu, chińskie Ministerstwo Rolnictwa usunęło psy z listy zwierząt hodowanych na mięso, jednocześnie po raz pierwszy wprowadzając określenie „zwierzęta towarzyszące”.
Okryte niechlubną sławą miasto Yulin przyciągnęło znacznie mniej gości niż kiedykolwiek wcześniej w historii festiwalu.
Aktywistka Cynthia Zhang przyznaje bez ogródek: „Próbowaliśmy coś osiągnąć przez wiele lat, z niedużymi rezultatami. Teraz próbujemy skorzystać z sytuacji epidemiologicznej, aby móc wprowadzić jak najwięcej przepisów [dla dobra zwierząt]”.
Źródło: NYTimes.com