Jak najlepiej rozpocząć dzień? Od filiżanki mocnej kawy, gimnastyki, zimnego prysznica? A może od… akcji ratunkowej?
O 5:00 rano na trasie Ziółkowo-Bodzewko w Wielkopolsce zwykle nie ma dużego ruchu. Nic nie wskazywało na to, by w sobotę 19 czerwca miało się to zmienić.
Jednak przejazd pani Eweliny i jej córki w kierunku Strzelec Wielkich nad ranem zajął im więcej czasu niż zwykle.
Trudny powrót do domu
Na drodze leżała nieruchomo suczka. Kobieta natychmiast się zatrzymała, by sprawdzić, czy ze zwierzęciem wszystko w porządku.
Leżała, bez siły, oczka smutne i dziwne, jakby nie widziała. Gdy podeszłyśmy, skierowała głowę w naszą stronę. Trzeba było zareagować. Pojechałyśmy po wodę i koc, w razie gdyby trzeba było ją zabrać. Co prawda o 5 rano zbyt dużego ruchu nie było, ale później już tak - relacjonuje pani Ewelina w lokalnych mediach.
Kobieta wykonała kilka telefonów. Koniec końców na miejsce zdarzenia przyjechali pracownicy schroniska. Po wstępnych badaniach okazało się, że psinka choruje i jest niewidoma. Priorytetem stało się znalezienie jej opiekuna.
Nie trzeba było długo czekać. Nazajutrz zidentyfikowano właściciela suczki. Okazało się, że psinka zwykle przebywa na posesji, tym razem musiała po prostu wyjść i już nie umiała sama wrócić.
Cieszymy się, że wszystko zakonczyło się szczęśliwie. Strach pomyśleć, gdyby pani Ewelina nie zauważyła w porę psa.