Do zdarzenia miało dojść 17 maja w Aleksandrowie Łódzkim. Właścicielka zabrała suczkę Zuzię na zabieg do salonu pielęgnacyjnego. Pies miał zostać wykąpany, wyczesany i obstrzyżony. - Jednak finalnie Zuzia została tylko umyta i wyczesana, natomiast nie miała obciętych włosów - relacjonuje właścicielka suczki w rozmowie z TVN24.
Zuzia była okazem zdrowia
Właścicielka twierdzi, że Zuzia przed zabiegiem była zdrowa i nie miała żadnych dolegliwości. - Poszłam ze zdrowym psem, oferowałam swoją obecność przy suczce, ale pani się na to nie zgodziła - opowiada kobieta.
Po wizycie w salonie stan zwierzaka uległ pogorszeniu. - Była bardzo obolała, spięta, nie jadła, nie piła i nie spała w nocy. Wiadome było, że coś jej dolega - opowiada właścicielka.
Właścicielka salonu przeczy oskarżeniom
Opiekunka Zuzi skontaktowała się z właścicielką salonu. Kobieta uspokajała ją twierdząc, że Zuzia ma tymczasową traumę po zabiegu. Na pytanie, dlaczego pies ma wyrwane włosy na grzbiecie, odpowiedziała, że to może to być z powodu dreda, który trzeba było wyciąć. Jednak suczka czuła się coraz gorzej. - W pewnym momencie nie było miejsca na skórze Zuzi, gdzie nie byłoby rany - twierdzi właścicielka. Pies, mimo leczenia weterynaryjnego, zmarł po 12 dniach od wizyty w salonie.

Pomoc Łódzkiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami
Opiekunka Zuzi zgłosiła się do Łódzkiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami. Prezeska stowarzyszenia, Amanda Chudek, komentuje: - Z relacji właścicielki, ale też dokumentacji zdjęciowej wynika, że w efekcie błędu fryzjerki doszło do śmierci zwierzęcia. Suczka została prawdopodobnie poparzona i okaleczona. Jako stowarzyszenie broniące praw zwierząt, złożyliśmy do prokuratury zawiadomienie. Chcielibyśmy, żeby ta sprawa została wyjaśniona, a ewentualny sprawca ukarany.
Sprawa trafia do prokuratury
Oskarżona właścicielka salonu nie chce komentować sprawy. Twierdzi, ze nie ma sobie nic do zarzucenia.
Pełnomocnik kobiety, mecenas Przemysław Nowakowski, zaznacza, że jego klientka jest niewinna - Zgłosiła się pani z pieskiem, który był ekstremalnie zaniedbany. Moja klientka go wykąpała, czyli dokonała czynności kosmetycznych. Efekty, które widziałem na zdjęciach, nie wynikają ze źle wykonanego zabiegu kosmetycznego, ale z tego, że ten pies przez bardzo długi czas był zaniedbany. Czyszczenie nie jest przyczyną ran, które u niego powstały i które w doprowadziły do jego śmierci - mówi mecenas. Podkreśla także: - Ta sytuacja jest ekstremalnie smutna dla kogoś, kto kocha zwierzęta, ale udział mojej klientki w śmierci tego psa jest zerowy.
Niewykluczone, że dojdzie do powołania biegłego
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zgierzu. Śledczy wykonali już pierwsze czynności. - Prowadzimy postępowanie pod kątem przestępstwa polegającego na znęcaniu się nad zwierzętami - informuje rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. I dodaje: - Trwają przesłuchania, zabezpieczana jest dokumentacja związana z leczeniem psa, niewykluczone jest, że dojdzie do powołania biegłego.
Źródło: TVN24 Łódź