Kiedy kilka lat temu wprowadził się do mnie mój pierwszy kot – sfinks o wdzięcznym imieniu Rondel – nie miałem zielonego pojęcia, jak bardzo… aromatyczne potrafi być życie ze zwierzakiem 🐾😅.
Zaczęło się od zwykłej kuwety otwartej – dramat, zapach roznosił się po całym mieszkaniu. Potem kupiłem zamkniętą z filtrami – trochę lepiej, ale wciąż daleko do ideału. Następny krok to słynny Litter Locker, czyli kosz na żwirek, który zaciska worek po każdym wsypaniu. Było wygodniej, ale wciąż czułem, że to nie to.
I wtedy odkryłem kuwetę samoczyszczącą. To był przełom – Rondel szybko się przekonał, a ja w końcu mogłem cieszyć się świeżym mieszkaniem bez codziennego „kopania” w kuwecie 🙌. Produkt tak bardzo mnie zachwycił, że… założyłem firmę i dziś sprzedaję je innym kociarzom.
Rondel nadal z niej korzysta i wygląda na bardzo zadowolonego.
Jeśli ktoś z Was też zmaga się z zapachami i codziennym sprzątaniem, zerknijcie na mój sklep 👉 www.cyberkot.pl. Polecam model Kula 1 dla kotów 1-8 kg.
Dla społeczności Wamiz przygotowałem kod rabatowy "wamiz" 🐱.
Jestem ciekaw – jakie były Wasze początki z kuwetami? Macie swoje historie z próbą ogarnięcia „kociej logistyki”? 😸