2 tygodnie temu kupiłam 6 miesięczną suczke dobermana. Nie jest z pseudo, ma metryke fci, ale odkupiłam ją od mężczyzny który sam mi się pochwalił, że od momentu kupna trzymał ją w boksie zdala od świata, brak socjalizacji. Nie radził sobie z nią i postanowił sprzedać. Wydaję mi się jakby była bita, bo była panicznie zalękniona jak po nią przyjechałam. Nie rozumiem po co kupować psa, skoro nie umie sie ta osoba nim zajmować.
Pierwsze godziny w domu u mnie robiła pod siebie kupe gdy podchodziłam, biegała po mieszkaniu i chroniła się do mojej dorosłej już suki dobermana. Na pierwszym spacerze wszystkiego sie bała, no i szczała i srała pod siebie. Z samochodami ją jakoś w końcu oswoiłam, zero reakcji na nie. Ale nadal jest problem z obcymi ludzmi i psami. Mnie się już nie boi, jest posłuszna nauczyła się wszystkich podstawowych komend, w mieszkaniu jest wesoła i bawimy się razem z moją drugą dobermanką. Ale gdy zobaczy ludzi z dala, staje i piszczy, jak są bliżej trzęsie się i kładzie. Z psami jest gorzej, jak przejdzie jakiś to już robi pod siebie kupe. Nie daje rady już, bo obsrywa się cała, całe łapy i trzeba ją za każdym razem kąpać. Już nie raz próbowałam powoli zapoznawać z nowymi psami, ale za każdym razem to samo. A z tą moją się bawi i się nie boi. Może powinnam się skontaktować z wetem? Dałby jakieś tabletki zmniejszające chociażby troche stres? Polecacie jakąś dobrą szkółke szkoleniową w Wawie? Najlepiej bielany/bemowo/żoliborz