Na łamach Wamiz wielokrotnie opisywaliśmy dramatyczne akcje ratujące psy lub koty z tzw. pseudohodowli. Są to miejsca prowadzone przez ludzi owładniętych chęcią zysku, które za nic mają sobie cierpienie zwierząt.
Ta historia, choć też dotyczy interwencji w hodowli jest zupełnie inna.
Nieudany interes i dramat
To dramat nie tylko psów, ale również rodziny, która ją prowadziła.
Jak donosi Fundacja dla Szczeniąt Judyta, która odpowiada za tę interwencję, mężczyzna, który założył hodowlę nie chciał źle. Opiekował się psami tak, jak umiał. Wykonywał zalecenia i miał nadzieję na stworzenie porządnej hodowli.
Niestety nie wyszło. Psy się nie sprzedawały, ogłoszenia nie znajdowały zainteresowania, kryzys finansowy się pogłębiał a psy rosły.
W końcu matka mężczyzny, nie widząc innego wyjścia poprosiła o pomoc. Sami nie byliby w stanie zająć się psami, wykarmić je i znaleźć im nowe domy.
22 psy do adopcji
Psami zajęła się Fundacja dla Szczeniąt Judyta. W gromadce znalazło się aż 18 szczeniaczków i 4 dorosłe mamy.
Na szczęście zbiórka założona przez fundację udała się – pozyskano o 60% więcej środków niż zakładano. Wierzymy, że każdy z małych i dużych psiaków znajdzie teraz nowy, dobry dom.