W rejonie Hoher Meißner, powyżej parku dzikich zwierząt Germerode w Hesji, jeden z myśliwych przeżył sytuację, której obawia się każdy przewodnik psa.
Jego suka myśliwska, doświadczony i pewny siebie gończy, bez wahania podjęła trop i zniknęła w gęstych zaroślach. Przez moment wszystko przebiegało zgodnie z planem. Aż nagle w lesie rozległ się dźwięk, który zmroził krew w żyłach.
Krzyk, który oznacza ból
Ciszę przerwało głośne, rozpaczliwe „skarżenie się” psa. W języku łowieckim to określenie na odgłos bólu, ale dla opiekuna brzmiało ono jak czyste wołanie o pomoc.
Sekundy dłużyły się w nieskończoność, a myśliwy mógł jedynie wsłuchiwać się w to, co działo się w nieprzeniknionej gęstwinie.
Nagle rozległ się gwałtowny szelest gałęzi. Z zarośli coś wybiegło. To była suka – ale nie w pogoni za zwierzyną. Uciekała.
Przerażona i ranna
Widok, który zobaczył myśliwy, był wstrząsający. Suka biegła prosto w jego stronę, szukając ratunku u swojego pana. Cała drżała, była kompletnie zdezorientowana i przerażona. Szybkie oględziny wykazały, że jest ranna – na tylnej łapie widniała otwarta rana.
Zanim jednak opiekun zdążył zebrać myśli, zagadka tego, co wydarzyło się w zaroślach, rozwiązała się sama.
Dwa szare cienie w lesie
Zaledwie chwilę po tym, jak suka znalazła schronienie przy swoim przewodniku, gałęzie ponownie się poruszyły. Z tej samej gęstwiny, z której przed momentem uciekł pies, wyszły dwa wilki.
Myśliwy natychmiast zrozumiał, z jaką przewagą jego suka musiała się zmierzyć w ciemnych zaroślach. To, że wyszła z tej sytuacji żywa, graniczyło z cudem. Dwa drapieżniki zatrzymały się na krótką chwilę, po czym równie cicho i złowieszczo zniknęły w głębi lasu.
„Szczęście w nieszczęściu”
Incydent potwierdził Günter Groß z odpowiedzialnego nadleśnictwa Hessisch Lichtenau w rozmowie z gazetą „Werra-Rundschau”. – Z całą pewnością doszło do konfrontacji – przyznał.
Późniejsze badania weterynaryjne przyniosły jednak pewną ulgę. Okazało się, że obrażenia suki nie były ranami kąsanymi, lecz urazem powstałym w wyniku zderzenia lub upadku podczas panicznej ucieczki. – W tym przypadku wszystko dobrze się skończyło – podsumowano.
Nie oznacza to jednak końca zagrożenia. Jeszcze tego samego dnia inni myśliwi zgłaszali obserwacje wilków w rejonie polowania – w tym jednego wyjątkowo dużego osobnika. Kierownictwo polowania natychmiast zareagowało. Wydano pilne ostrzeżenie, a wszyscy przewodnicy psów zostali wezwani do natychmiastowego wycofania swoich czworonogów z lasu.