Kilka lat temu kobieta z Missouri w USA postanowiła udać się do lokalnego schroniska, by adoptować towarzysza na całe życie.
Przeglądając listę psów do adopcji, jej uwagę przykuła suczka o imieniu Momo. Między starszym psem a jego nowym opiekunem od razu zaiskrzyło.
Kobieta szybko podjęła zatem decyzję o adopcji. Coś w oczach Momo poruszyło ją tak mocno, że nie wahała się ani chwili. Tego samego dnia Momo opuściła schronisko i rozpoczęła nowe życie u boku swojej opiekunki.
Traumatyczne odkrycie
Przez kilka lat Momo cieszyła się spokojnym życiem, którego wcześniej nie znała – ciepły dom, spacery, pieszczoty i bezpieczny kąt.
Jednak z czasem jej opiekunka zauważyła, że jej ukochana suczka zaczyna mieć problemy z poruszaniem się. Martwiąc się o nią, zabrała ją do weterynarza na badania i prześwietlenie. Wtedy wydarzyło się coś, co dosłownie ścięło wszystkich z nóg.
W gabinecie u weterynarza, po obejrzeniu zdjeć RTG zapadła cisza. Po chwili lekarz wyjaśnił, że suczka prawdopodobnie miała za sobą bardzo trudną, pełną przemocy przeszłość.
Zdjęcie rentgenowskie wykazało, że wszystko wskazuje na to, że była wykorzystywana w pseudohodowli. Ale to nie wszystko. Suczka, która cierpiała również na zapalenie stawów i dysplazję stawu biodrowego, skrywała jeszcze jeden sekret.
Straszna tajemnica
Weterynarz wkrótce odkrył również, że ciało suczki było podziurawione kulami z broni palnej. Jedna z nich przeszła bardzo blisko kręgosłupa. Na szczęście żadna z kul nie miała poważniejszych konsekwencji dla życia suczki, która dziś ma wszystko, o czym zawsze marzyła, jak donoszą nasi koledzy z Newsweeka.
Dziś Momo jest bezpieczna, otoczona miłością i troską swojej opiekunki. Może wreszcie zapomnieć o traumie, jaką przeszła, i cieszyć się każdym dniem. Jej historia to wzruszające przypomnienie, jak ogromną siłę ma adopcja i jak bardzo miłość potrafi uleczyć nawet najgłębsze rany.