Ta niezwykła historia zaczyna się w 2015 roku w Algonquin w stanie Illinois, kiedy to Armand Ravizza traci swojego psa, husky’ego syberyjskiego. Pewnego wrześniowego dnia Kody po prostu uciekł przez płot w ogrodzie.
Ponieważ pies był ogromną pociechą w życiu emeryta, mężczyzna nie potrafi pogodzić się ze stratą i nie daje za wygraną. Aby odnaleźć swojego czworonożnego przyjaciela, rozwiesza ogłoszenia, przeczesuje teren dronami (!), a nawet zakłada stronę na Facebooku „Bring Kody Home” (z ang. przyprowadź Kody’ego do domu). Nie ma jednak odzewu.
Niespodziewany telefon
Dwa lata później, w pewno piątkowe popołudnie ktoś zobaczył wałęsającego się po ulicach Rockford husky’ego i zawiózł go do schroniska Noah’s Ark. Pies miał wszczepiony mikrochip, dzięki czemu pracownikom schroniska było łatwiej namierzyć właściciela czworonoga.
- Dostałem telefon z Noah’s Ark, schroniska dla zwierząt w Rockford, że Kody tam jest… Byłem w szoku – Ravizza zwierzył się telewizji CBS.
Kody prawdopodobnie był karmiony i pielęgnowany przez nieznane osoby. Kiedy go znaleziono, jego ogólny stan zdrowia był dobry, miał jedynie pewne problemy z oddychaniem, czym szybko zajął się weterynarz.
Powalająca reakcja
Najwyraźniej husky lubi zaskakiwać członków swojej rodziny. Oprócz tego, że niespodziewanie się odnalazł po ponad dwóch latach, to w dodatku po wejściu do domu od razu skierował się na swoje ulubione krzesło i usiadł jakby nigdy nic! Swoim zachowaniem rozśmieszył całą rodzinę i z pewnością rozładował atmosferę.
Mamy nadzieję, że Kody na wakacje będzie wyruszał już tylko ze swoim opiekunem.