Chciał tylko pomóc! Dobry uczynek szwajcarskiego obywatela w schronisku dla zwierząt wywołał jednak szok, a nie oklaski.
Zwierzak w potrzebie? Mężczyzna nie mógł go zostawić
Podczas spaceru w gminie Ennetmoos, położonej nad malowniczym Jeziorem Czterech Kantonów, mężczyzna natknął się na małe, futrzane stworzenie. Było samotne, wyglądało na zagubione. Porzucenie? Utrata matki? Nie zastanawiał się długo – zabrał malucha do domu, przekonany, że właśnie uratował kocię przed pewną śmiercią.
Przez dziesięć dni otaczał zwierzę troską, karmiąc je i dbając o nie, aż w końcu zdecydował się oddać je w ręce specjalistów.
Szok w schronisku: Co to za zwierzę?
Gdy mężczyzna przyniósł zwierzę do schroniska Paradiesli, początkowo wszyscy byli poruszeni jego historią. Jednak chwila, w której otworzyli klatkę, sprawiła, że zamarli.
Domniemany kociak wcale nim nie był. „To się nam nie zdarzyło w ciągu 24 lat”, wyjaśniła Tanja Siegwart ze schroniska Paradiesli w rozmowie z Blick.ch. „Spojrzeliśmy do klatki i zobaczyliśmy ... lisa”.
Zaskakujące odkrycie
Okazało się, że „kociak” to w rzeczywistości młody lis. Jego nowy opiekun nieświadomie złamał prawo – w Szwajcarii zabieranie i przetrzymywanie dzikich zwierząt jest surowo zabronione.
Na szczęście historia nie zakończyła się źle. Liska, nazwanego Stupsi, przewieziono do specjalistycznego ośrodka dla dzikich zwierząt Centre Erminea w kantonie Vaud, gdzie otrzymał fachową opiekę i odpowiednie warunki do życia.
Stupsi świetnie się czuje w ośrodku
Pomimo początkowego szoku okazało się, że przygoda nie zaszkodziła lisowi. „Stupsi ma się dobrze”, potwierdziła Joan Clara Eberlein, kierowniczka ośrodka, w rozmowie z PilatusToday.
W ośrodku młody lis ma do dyspozycji zarówno zabezpieczone pomieszczenia wewnętrzne, jak i przestronną wolierę. Tam będzie dalej dochodził do siebie i otrzyma optymalną opiekę, dopóki nie będzie wystarczająco duży, aby powrócić do natury.