Wśród cebulek kwiatowych, tuż przy wejściu do ciechanowskiego Lidla, spał kot. Wycieńczony, zmarznięty, kompletnie obojętny na otoczenie.
Gdyby nie reakcja pracownicy sklepu, ta historia mogłaby skończyć się tragicznie.
Schronisko rusza na pomoc
Kobieta, mimo że była już po pracy, nie przeszła obojętnie obok cierpiącego zwierzaka. Zadzwoniła po pomoc do wolontariuszy z Ostoi Mruczków – miejsca, które od lat ratuje kocie istnienia. Czekała z nim, aż ktoś przyjedzie.
Kot, nazwany później Lidlkiem, był w opłakanym stanie. – Myśleliśmy, że to jeden z tych, które trafiają do nas tylko po to, by umrzeć w spokoju – przyznają wolontariusze.
Ale Lidlek postanowił walczyć. Po lekach, opiece i trosce ludzi, z dnia na dzień odzyskiwał siły. I co najpiękniejsze – już w sobotę wprowadził się do nowego domu!
To historia o empatii, czujności i tym, jak jedna decyzja może uratować życie. Brawo dla pracownicy Lidla i społeczników z Ostoi!