Mówi się, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. Dla tego mężczyzny z USA to dość znamienne przysłowie, bo jego chęć uratowania kota zamieniła się w małe piekło, z którego uratować musiała go straż pożarna.
Pomagać trzeba umieć
Kiedy mężczyzna zobaczył kota, który wspiął się na choinkę uznał, że zostanie bohaterem we własnym domu i uratuje kota. Niestety nie przewidział, że spłoszony kot zacznie sukcesywnie wspinać się coraz bardziej w górę.
Wspinając się krok za krokiem za kotem dotarł do 2/3 drzewa, które liczyło około 18 metrów. I okazało się, że dalej wspinać się nie da rady. Kot nie chciał zejść tylko miauczał z samego wierzchołka drzewa. W tym momencie mężczyzna uświadomił sobie, że sam też już nie da rady zejść. Utknął na wysokości 12 metrów.
Na miejsce wezwano straż pożarną, która rozłożyła drabinę i ściągnęła zarówno feralnego opiekuna i kota.
Nikomu na szczęście nic się nie stało, ale mężczyzna będzie miał nauczkę, by lepiej oceniać swoje możliwości. Z drugiej strony to, że ruszył kotu na pomoc, to naprawdę odważny gest.