Pomimo starań wielu organizacji i stowarzyszeń, nadal napływają do nas informacje o zwierzętach, które w ciężkim stanie trafiły do weterynarzy lub schronisk.
W Polsce znęcanie się nad zwierzętami jest karalne. Za znęcanie się poprzez m.in. niezapewnienie odpowiednich warunków czy nie karmienie zwierzęcia grozi kara więzienia, przy czym maksymalny wymiar kary wynosi 5 lat (znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem).
Z powodu możliwości zostania pociągniętym do odpowiedzialności karnej, wielu „opiekunów” decyduje się na porzucenie zwierzęcia na pewną śmierć. Właśnie tak było w przypadku Stelli.
W opłakanym stanie
Suczka została znaleziona w lesie przez przypadek przez wolontariuszkę Fundacji Zwierząt Skrzywdzonych „Zielony Pies”. Zwierzę było bardzo wychudzone, zaniedbane i okaleczone. Po przewiezieniu go do lecznicy weterynaryjnej okazało się, że Stella waży niecałe 15kg, co przy psie jej rozmiarów jest ogromną niedowagą.
Suczka nie była przywiązana do drzewa, ale jej właściciel zadbał o to, żeby nie mogła samodzielnie wydostać się z lasu – pies ma uszkodzony kręgosłup. Kość wystaje jej w połowie długości ciała, tak jak i żebra.
Badania wykazały również owrzodzenie okolic sromu i odbytu oraz babeszjozę. Pies musiał być przetrzymywany w zabezpieczonym miejscu, ponieważ na jego ciele nie znaleziono żadnych otarć, wskazujących na ciągnięcie czy szarpanie.
W niewoli
Stan Stelli wskazuje na to, że wszystkie urazy musiały nastąpić, dużo wcześniej niż w dniu jej znalezienia. Ktoś po prostu pozbył się umierającego psa. Tak poważne wychudzenie i zanik mięśni nie powstają w ciągu nocy. Stella przez dłuższy czas musiała przebywać w opłakanych warunkach.
Mamy nadzieję, że suczka doszła do siebie i znalazła nowy, kochający dom.