Rozstanie z ukochanym psem to jeden z najtrudniejszych momentów w życiu. Zwłaszcza, jeśli zwierzę nie chorowało i jeszcze do niedawna tryskało energią. Tak było w przypadku uroczej suczki rasy owczarek szkocki długowłosy o imieniu Ollie oraz jej rodziny.
Sunia po powrocie z wakacji straciła energię do życia, nie mogła jeść ani się wypróżniać. Była całkowicie sparaliżowana. Trzeba było podjąć trudną decyzję o uśpieniu.
Trzeba szybko to przerwać!
Ollie zawsze była aktywna, pełna radości i chętna do zabaw ze swoją rodziną. Ale pewnego dnia to wszystko się skończyło. Po powrocie z wakacji Ollie zaczęła podupadać na zdrowiu. Przestała jeść, nie mogła się wypróżniać, drętwiała. Jej rodzina natychmiast zabrała ją do lekarza w Portland.
Weterynarze byli bezradni, nieznana była przyczyna choroby psa, a stan Ollie cały czas się pogarszał. Rodzina psinki z ciężkim sercem zadecydowała o uśpieniu.
I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego, coś, o czym marzy każdy psi opiekun w takiej sytuacji. Weterynarz nagle zmienił zdanie. Podczas przygotowywania psa do eutanazji, zaczął go głaskać i zauważył guza za jego uchem.
Jak się okazało, był to kleszcz, który spowodował paraliż! Co prawda nie jest to częste, ale zdarza się. Kleszcz został więc usunięty, a Ollie z godziny na godzinę czuła się coraz lepiej.
Po 10 godzinach była jak nowonarodzona i mogła wrócić do domu. Cóż za szczęśliwy zwrot akcji!