Reklama

Afera wokół kota w pampersie. Fundacja oskarża gabinet weterynaryjny o zaniedbania
© Fundacja Na Ratunek Bezdomniakom/ Facebook.com

Afera wokół kota w pampersie. Fundacja oskarża gabinet weterynaryjny o zaniedbania

Przez Sabina Stodolak Redaktor

Opublikowano

Kto zawinił? Czy faktycznie gabinet czy opiekunka kota?

Kilka dni temu na stronie internetowej epoznan.pl pojawił się artykuł opisujący zaniedbania, jakich miała dopuścić się jedna z klinik weterynaryjnych w Poznaniu.

Pod jej opiekę trafił kot – bezdomiak, który został przyniesiony przez dokarmiająca go kobietę. Nie jest ona pełnoprawną opiekunką kota, tylko od czasu do czasu go dokarmia. 

W pewnym momencie kobieta zauważyła, że kot jest chory. Nie chciał jeść, ślinił się i wyraźnie coś było z nim nie tak. Kobieta postanowiła udać się po pomoc.

Kot został odwieziony do gabinetu weterynaryjnego, gdzie spędził noc. Rano został oddany kobiecie w transporterku. Kobieta odwiozła kota w jego standardowe miejsce bytowania i wypuściła.

Zmień zdjęcie swojego pupila w dzieło sztuki!
Próbuję !

Początek afery o pampersa

Kot, kiedy tylko otworzyły się drzwiczki transporterka, przerażony uciekł. Nadal miał na łapce opatrunek oraz założonego pampersa. Kobiecie nie udało się go zdjąć.   

Zobacz video:

Kiedy po dwóch dniach kot nadal biegał w pieluszce, zawiadomiła Fundację Na Ratunek Bezdomniakom, by pomogli jej w złapaniu kota i uwolnieniu go z pieluszki.

Fundacja zdecydowała się pomóc. Kota w końcu udało się złapać i uwolnić go z przemoczonego kałem i moczem pampersa.

Oburzona działaniem gabinetu, który wypuścił kota w takim stanie fundacja, opublikowała post na Facebooku z opisem całego zajścia. Zajęła się tez kotem, mimo braku środków dla kolejnego podopiecznego.

W internecie zawrzało. Post udostępniono ponad 300 razy, a czytelnicy nie kryli oburzenia postawą gabinetu weterynaryjnego.

Kilka dni później okazało się jednak, że kij ma dwa końce

Na FanPage Kliniki Oka dla zwierząt pojawiła się informacja, która podkreśla, że gabinet weterynaryjny zabezpieczył kota w standardowy sposób i to do osoby wypuszczającej kota na wolność należało usunięcie pieluchy, czego osoba ta nie zrobiła. 

Zamiast tego na gabinet weterynaryjny, który miał po kosztach wyleczył dziko żyjącego kota wylał się hejt.

Przytaczamy obie wypowiedzi, aby internauci mogli samodzielnie wyrobić sobie opinie na temat całego zajścia i uczulamy na to, by w czasach popularności social mediów oraz technologii deep fake tym bardziej sprawdzać wszystkie informacje

Jak widać bowiem na przykładzie kota w pampersie, czasem warto wysłuchać obu stron konfliktu

Więcej artykułów

Co sądzisz o tym artykule?

Dziękuję za odpowiedź!

Dziękuję za odpowiedź!

Zostaw komentarz
Dodaj komentarz
Chcesz udostępnić ten artykuł?