Wszystko zaczęło się w czerwcu 2024 roku.
Mieszkańcy tej niewielkiej, liczącej około 4000 osób miejscowości w departamencie Eure zauważyli samotnego psa przywiązanego do przyczepy.
Męka owczarka belgijskiego
Jego właściciel odwiedzał go tylko od czasu do czasu, a Oups z dnia na dzień stawał się symbolem cierpienia i bezradności.
Z czasem pies zaczął gromadzić wokół siebie coraz większe grono zaniepokojonych ludzi. Żadne stworzenie nie zasługuje na takie cierpienie, a owczarki belgijskie malinois to psy, które potrzebują dużej dawki ruchu i bliskiego kontaktu z opiekunem.
Sąsiedzi przynosili mu jedzenie, głaskali przez ogrodzenie, próbowali poprawić jego warunki, ale prawo było nieubłagane: pies miał jedzenie, wodę, zadaszenie i smycz o regulaminowej długości, a więc formalnie nie był ofiarą znęcania się.
Interwencje gminy i żandarmerii nie przyniosły rezultatów. Oups pozostał uwięziony – dosłownie i prawnie.
Właściciel nie dawał rady
W rozmowie z mediami właściciel tłumaczył, że sytuacja go przerosła. Po utracie pracy nie mógł zatrzymać psa w swoim nowym mieszkaniu i – mimo prób znalezienia mu nowego domu – nie udało mu się tego dokonać. Pętla beznadziei zaciskała się coraz mocniej.
W końcu, po miesiącach publicznych apeli i rosnącej presji, wydarzył się cud. 22 kwietnia 2025 roku właściciel zgodził się przekazać Oupsa pod opiekę stowarzyszeniu CAPPA. Stamtąd pies trafił do schroniska SPA w Lorient, gdzie po raz pierwszy od roku mógł poczuć się bezpiecznie i zaopiekowany.
Szczęśliwe zakończenie
Na początku maja Oups wreszcie znalazł swój prawdziwy dom. Adoptował go mężczyzna z Bretanii, doskonale znający potrzeby malinoisów. Jak relacjonują pracownicy schroniska – między nimi zaiskrzyło od pierwszego spojrzenia.
Teraz ten łagodny i czuły pies zamieszka w domu z ogrodem, otoczony troską i miłością, na które tak długo czekał. I choć jego historia zaczęła się od dramatu, zakończyła się tak, jak na to zasługiwał – szczęśliwie. Czasem potrzeba wielu serc, by uratować jedno psie życie.