To historia, która wstrząsnęła całą Belgią – i szybko obiegła internet w całej Europie. Wszystko zaczęło się w piątek, gdy młoda kobieta imieniem Victoria natknęła się na wiejskiej drodze na widok, którego nie da się zapomnieć.
Za samochodem sunęło martwe ciało psa – przywiązane do haka holowniczego na smyczy. Mężczyzna za kierownicą jechał, jakby nic się nie działo.
„Myślałam, że mam halucynacje”
Victoria nie pozostała obojętna. Trąbiła, próbowała zatrzymać samochód. Kiedy w końcu mężczyzna się zatrzymał, podeszła i zapytała, jak mógł zrobić coś takiego swojemu psu. Odpowiedź była szokująco obojętna:
„Robię, co chcę. To mój pies.”
Mężczyzna odpiął martwe ciało owczarka niemieckiego, wrzucił je do bagażnika – i odjechał.
Wstrząśnięta Victoria opisała całą sytuację na Facebooku. Dodała zdjęcie samochodu, nie pokazując jednak tablicy rejestracyjnej. Ale fala gniewu i tak ruszyła z pełną mocą.
Internetowa zemsta
W ciągu kilku godzin post Victorii stał się viralem. Ludzie żądali sprawiedliwości. Pojawiły się komentarze, groźby, petycje. Jedna z nich zebrała ponad 50 tysięcy podpisów w zaledwie dobę.
Szybko internauci zidentyfikowali mężczyznę – jego imię, adres, miejsce pracy. I wtedy sytuacja wymknęła się spod kontroli.
„To stało się prawdziwe polowanie na człowieka” – powiedział burmistrz gminy Oupeye, Serge Fillot.
Eskalacja przemocy
W poniedziałek nad ranem doszło do eskalacji. Dom mężczyzny, którego oskarżano o śmierć psa, stanął w ogniu.
„Zostałem poinformowany o trzeciej w nocy. To był świadomy akt podpalenia” – relacjonował burmistrz Fillot w belgijskich mediach. Na szczęście nikt nie zginął, ale sprawa nabrała zupełnie nowego wymiaru. Śledczy badają teraz nie tylko okrucieństwo wobec zwierzęcia, ale także celowe podpalenie i próbę morderstwa.
Wersja właściciela psa
Jeszcze w sobotę mężczyzna sam zgłosił się na komisariat policji. Twierdził, że pies… sam wyskoczył przez okno, a on nie zauważył tego aż do momentu, gdy było za późno.
Dla wielu internautów brzmi to jak marna wymówka, ale teraz również on potrzebuje ochrony.
Burmistrz Oupeye nie kryje emocji:
„Zginął pies – brutalnie i bezdusznie. Ale nikt nie ma prawa sam wymierzać sprawiedliwości. Kto podpala dom, godzi się na to, że ktoś może zginąć.”
Granica między oburzeniem a nienawiścią potrafi bardzo szybko się zatrzeć – zwłaszcza w erze mediów społecznościowych. Chociaż motywem była empatia wobec niewinnego zwierzęcia, finał tej historii ujawnia również ciemną stronę zbiorowej reakcji.
