Ten kot przeżył aż cztery tygodnie w zgliszczach hotelu po pożarze. Historia jego uratowania wzrusza do łez.
Kot, który zaginął w pożarze
W północno-zachodniej Walii, w miasteczku Blaenau Ffestiniog (którego nazwy pewnie większość z nas nawet nie wypowie) istniał przez lata hotel Queens.
Wraz z właścicielką obiektu mieszkało w nim 5 kotów. Jednym z nich był sędziwy już kot o imieniu Parker, który w hotelu spędził całe życie.
Pożar, który wybuchł w 5 lipca 2025 roku, zmusił mieszkańców i pracowników do błyskawicznej ewakuacji. Niestety, pięć kotów znalazło się w potrzasku na szczycie płonącego budynku.
Cztery z nich uratowano dzięki interwencji służb ratunkowych. Wpadły wprost w ramiona strażaków. Poparzone i osłabione dymem, ale żywe. Parker zniknął bez śladu.
Cud na pogorzelisku
Przez trzy i pół tygodnia nikt nie widział kota. Dopiero pewnej nocy, w deszczu, na dachu zrujnowanego hotelu, zauważono jego cień.
Osoby, które były obok budynku zauważyły kota i natychmiast spróbowały go ściągnąć na ziemię. Dzięki rampie z rusztowań udało się go zwabić i wyciągnąć z ruin.
Kot był wychudzony, pokryty sadzą, z poparzonymi uszami i łapkami, ale przetrwał. Weterynarz ocenił jego stan na dość dobry. Kot wprawdzie mocno schudł, ale deszczówka wpadająca przez otwarty dach uratowała mu życie.
Przypuszcza się, że kot schronił się pod wanną, bo tam właśnie znaleziono ślady sierści.
Historia Parkera poruszyła serca mieszkańców. Kot odzyskał zdrowie i wagę, choć jest teraz ostrożniejszy wobec ludzi. Jego opiekunka zbiera pieniądze na odbudowę hotelu. Jednym z pomysłów na zebranie funduszy jest książka napisana o przygodach kota.
