Do tego potwornego zdarzenia doszło w kwietniu 2018 roku. Tego dnia mieszkająca w RPA Charmaine Keevy wybrała się na spacer ze swoim psem Georgie. W pewnym momencie pies zaczął gorączkowo szczekać w kierunku otworu studzienki.
Początkowo kobieta myślała, że jej pies wyczuł w tej okolicy kota i chciał go gonić, ale postanowiła podejść bliżej, aby przekonać się, o co chodzi.
Wtedy usłyszała przeraźliwy krzyk, nie mający nic wspólnego z kocim miauczeniem.
Przerażająca scena, w którą trudno uwierzyć
Charmaine rzuciła się do studni, która była przykryta grubą betonową płytą. Nie mogąc jej samodzielnie ruszyć, poprosiła o pomoc przechodniów. Z pomocą przyszedł jej 60-letni mężczyzna.
Wspólnie zaczęli przesuwać betonową płytę i ku swojemu przerażeniu zorientowali się, że to krzyk maleńkiego dziecka. Mężczyzna wskoczył do studni i wydobył zamarzniętą, przerażoną dziewczynkę. Szybko zrobił zdjęcia miejsca zdarzenia dla policji i wyciągnął niemowlę ze studni. Natychmiast wezwano na miejsce policję.
Prawdziwy cud
Niemowlę zostało natychmiast przewiezione do szpitala i otoczona opieką. Dziewczynka otrzymała imię Grace April (ang. grace - łaska, April- kwiecień). Cierpiała na hipotermię i problemy z oddychaniem, ale poza tym była zdrowa.
Trudno uwierzyć w to, że po narodzinach ktoś nie tylko porzucił dziecko, ale był na tyle okrutny, by skazać je na niemal pewną śmierć w męczarniach na dnie studni przykrytej betonową płytą. To cud, że wszystko skończyło się dobrze.
"Zazwyczaj wybieram inną trasę na spacery z psem, ale z jakiegoś powodu tego dnia poszłam tą drogą" - wyjaśniła Charmaine w rozmowie z mediami.