Reklama

Psy w Czarnobylu.
© Facebook @SoloEast Travel

Co się stało z psami po katastrofie w Czarnobylu? Prawda jest smutniejsza niż w hitowym serialu

Przez Agnieszka Marczak Redaktor

Opublikowano aktualizacja dnia

Po katastrofie elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku ewakuowano około 120 tysięcy osób. Niestety mieszkańcy nie mogli zabrać ze sobą swoich czworonogów. Co się więc z nimi stało?

Tragiczna rozłąka

Po ewakuacji ludności zamieszkującej teren w pobliżu elektrowni jądrowej w Czarnobylu żołnierze Armii Radzieckiej zostali wysłani, by zabijać zwierzęta pozostawione przez mieszkańców. Trudno sobie wyobrazić ból, jaki odczuwano widząc smutne oczy swoich czworonogów, kiedy żołnierze odpychali zwierzaki od swoich właścicieli. Argumentowano, że zwierzęta są na pewno napromieniowane i tym samym stanowią zagrożenie.

Podobno niektórzy właściciele psów przed ewakuacją z  miasta zostawiali na drzwiach notatki z błaganiem, by rząd oszczędził życie ich zwierzętom. Nie było jednak litości. 

Życie w najdziwniejszym miejscu na Ziemi

Mówi się, że Czarnobyl to miasto duchów, jednak w mieście i w okolicy żyje kilkaset bezdomnych psów, właściwie dzikich, bo zachowują się one całkiem inaczej niż psy koegzystujące z ludźmi. Większość czworonogów żyjących w strefie wykluczenia to potomkowie zwierząt żyjących tu wraz ze swoimi opiekunami przed katastrofą, którym w jakiś sposób udało się uniknąć śmierci.

Czarnobyl nie jest dobrym miejscem do życia i wbrew pozorom nie chodzi tylko o promieniowanie. Psy, owszem, często mają podwyższony poziom napromieniowania, ale największym zagrożeniem dla ich życia jest brak jedzenia i ostre zimy. Większość psów po prostu zamarza albo nie daje sobie rady z rywalizacją o przeżycie z innymi, silniejszymi zwierzętami, np. wilkami. Niewiele piesków dożywa 6 roku życia.

Zaadoptuj psa z Czarnobyla!

Amerykańska organizacja non-profit Clean Futures Fund zajmuje się między innymi pomocą weterynaryjną dla psów zamieszkujących strefę wykluczenia. Od paru lat prowadzi również działalność adopcyjną. Kilka szczeniaków, które urodziły się w miejscu zmagającym się z najgorsza katastrofą nuklearną w Europie, znalazło już dom za oceanem.

Zanim pieski zostaną oddane do adopcji, ich sierść jest oczyszczana z radioaktywnego pyłu oraz są dokładnie badane.

- Z pewnością nie stanowią żadnego poważnego zagrożenia dla nikogo, kto się nimi zajmuje – powiedział Tom Mousseau, biolog zajmujący się wpływem napromieniowania na dzika przyrodę.

Cieszymy się, że ktoś zadbał o zwierzaki zamieszkujące miejsce, w którym nie chciałby zamieszkać żaden człowiek.

 

Źródła:  SPACAI i The Guardian  

Więcej artykułów

Co sądzisz o tym artykule?

Dziękuję za odpowiedź!

Dziękuję za odpowiedź!

Zostaw komentarz
Dodaj komentarz
Chcesz udostępnić ten artykuł?