Reklama

szara kamienica
© DarSzach/Shutterstock

W Będzinie giną koty. To, co odkrywa policja, wprawia mieszkańców w osłupienie

Przez Aleksandra Kupras Redaktor

Opublikowano

Jedna z kobiet, której zaginął kot, zamieściła ogłoszenie w mediach społecznościowych. Po jakimś czasie dostała anonimową wiadomość: „Wiemy, gdzie jest pani kot”.

W Będzinie w 2022 roku doszło do niecodziennej sytuacji. Para przetrzymywała na 28 metrach kwadratowych 25 kotów. Wiele z nich zostało skradzionych właścicielom. 

Sprawą zajął się niezależny radny Tomasz Kowal. Do miasta zwrócił się z prośbą w odebraniu kota w imieniu jednej z mieszkanek. „W związku ze złożonym pismem Sz.P. (tu podane jest imię i nazwisko) bardzo proszę o pomoc w odzyskaniu kota” - napisał w interpelacji.

Zmień zdjęcie swojego pupila w dzieło sztuki!
Próbuję !

W mieście giną koty 

Władze Będzina odpowiedziały na „kocią interpelację” i poinformowały radnego, że sprawą zajmuje się policja. Zagubiony kot należał do Pani Dominiki. Pewnego dnia po prostu zniknął z przydomowego ogródka. 

„Czasem się to zdarzało, ale kiedy tym razem dłużej nie wracał, zamieściłam na Facebooku ogłoszenie, że go poszukuję i zamieściłam zdjęcie kota. Po jakimś czasie otrzymała anonimową wiadomość: „Wiemy, gdzie jest pani kot”. Do tego dołączona była fotka Tosia wraz z adresem.

"Poszłam tam. Zobaczyłam, jak mój kot stoi na okiennym parapecie, drapie w okno. Otworzyli mi kobieta z mężczyzną. Wywiązała się burzliwa dyskusja. Zażądałam oddania zwierzęcia, oni nie chcieli. Kiedy tak się przekrzykiwaliśmy, Tosiu czmychnął przez szparę w drzwiach i znalazł się w moich rękach" - powiedziała właścicielka kota „Gazecie Wyborczej”. 

Policja wkracza do akcji

Po trzech dniach zwierzę jednak znowu zniknęło. Okazało się, że ponownie stoi za tym wcześniej wspomniana para. Pani Dominika poprosiła o pomoc radnego Kowala oraz udała się na komendę, gdzie zgłosiła kradzież mienia wartości o 3 tys. zł.

Gdy pod mieszkanie pary przybyła policja i przedstawiciele inspekcji weterynaryjnej okazało się, że na 28 metrach kwadratowych kobieta z mężczyzną trzymali 25 kotów! Zwierzęta miały jedną kuwetę, w środku bardzo śmierdziało. 

„Z tego co przekazali mi policjanci wynika, że znajdowały się tam też koty skradzione innym właścicielom. Ci ludzie zabierali ze sobą wszelkie napotkane koty. W dodatku są święcie przekonani, że dobrze robili” - wyjaśniła Pani Dominika w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Źródło: „Gazeta Wyborcza. Sosnowiec” 

Więcej artykułów

Co sądzisz o tym artykule?

Dziękuję za odpowiedź!

Dziękuję za odpowiedź!

Zostaw komentarz
Dodaj komentarz
Chcesz udostępnić ten artykuł?