Tego wieczora szyby w całym sąsiedztwie wibrowały jakby zaraz miały wylecieć. Mieszkańcy jednej z dzielnic Iserlohn, miasta w Nadrenii Północnej-Westfalii mieli już dość.
Z jednego z domów dobiegała niemiłosiernie głośna muzyka. Tuż przed 21.00 sąsiedzi zdecydowali się zadzwonić na policję.
Policja wkracza do akcji
Kiedy policja przyjeżdża na miejsce, dzwoni długo do drzwi, wali w nie, ale nikt nie otwiera. Pewnie nie słyszy. Na okrągło leci na cały regulator ta sama piosenka. Nikt z sąsiadów nie ma też numeru do lokatora głośnego domu ani nie ma pojęcia, gdzie on może być. Policja postanawia sprawdzić w szpitalach, ale nie ma w nich pacjentów, legitymujących się „problematycznym” adresem.
Po kilkudziesięciu minutach policjanci decydują się na wyważenie drzwi, gdyż istnieje podejrzenie, że w mieszkaniu mogło stać się coś złego. Kiedy funkcjonariusze wkraczają do środka, są oszołomieni. W domu są tylko dwa koty, a muzyka rozbrzmiewa z laptopa leżącego na stole. Muzykę można z łatwością ściszyć, jak i… pogłośnić.
Kocia prywatka
Godzinę później wraca do domu zdezorientowana właścicielka. Uważa, że zanim wyszła, wyłączyła muzykę. Któż więc postanowił doprowadzić sąsiadów do szału głośną piosenką? Wzrok wszystkich kieruje się w stronę czworonogów.
Najwidoczniej futrzaki postanowiły sobie zrobić imprezkę pod nieobecność opiekunki. Właścicielka nie zamknęła laptopa, cóż więc za problem dla kota wskoczyć na komputer i przycisnąć przycisk automatycznego odtwarzania?
Jakaż dla nas płynie z tej historii lekcja? Przed wyjściem z domu należy się upewnić, że klapa od laptopa jest zamknięta. W ten sposób możemy uratować uszy sąsiadów przed kocią muzyką.
Źródło: wamiz.de