Kiedy po dwóch latach sądowych batalii rodzinie z Pitssburgha udało się w końcu uzyskać nakaz i eksmitować parę nielegalnych lokatorów, którzy wprowadzili się do ich domu, myśleli, że to koniec problemów.
Teraz wystarczy jedynie wyczyścić dom. Kiedy jednak przyjechali na miejsce, znaleźli w nim wielką grupę innych lokatorów, których również trzeba było wyeksmitować.
Te koty są wszędzie!
Kiedy rodzina przyjechała do odzyskanego domu, by oszacować straty dokonane przez dzikich lokatorów, złapali się za głowę. Po całym domu chodziły koty!
Postanowili zadzwonić do towarzystwa opieki nad zwierzętami, skąd skierowano ich do stowarzyszenia Second Chance Strays. Summer Socie, szefowa stowarzyszenia otrzymała informację, że będzie miała odebrać pięć kotów z opuszczonego domu. Rzeczywistość okazała się znacznie bardziej poważna.
„O tym, że kotów jest więcej dowiedziałam się dość szybko” – opowiada. Właścicielka domu zapytała mnie, ile mam kontenerów dla kotów. Powiedziałam, że pięć. Usłyszałam, że będziemy potrzebować więcej, bo prawdopodobnie kotów jest około dziesięć.
Kiedy wszyscy przybyli na miejsce, okazało się, że koty były mocno niedoszacowane. Wyłapano ich 15, ale to nie koniec. Widać było, że w domu chowało się jeszcze przynajmniej z 10.
Stan kotów nie był zły. Widać, ze squattersi dbali o nie jak mogli, zapewniając im wodę i żywność, ale jednak część miało problemy z oddychaniem na skutek nie leczonej infekcji i wszystkie były zapchlone.
Sam stan domu był fatalny. Nie tylko podłogę pokrywały kocie fekalia, ale dodatkowo wszędzie, poza śmieciami, leżały igły i puste strzykawki.
Poruszanie się po takim terenie by wyłapać koty było nieprzyjemne i niebezpieczne.
Kiedy te koty się skończą?
Koszty wizyt weterynaryjnych oraz antybiotyków zaskoczyły Second Chance Stray, które nie było gotowe na przyjęcie aż 25 kotów, dlatego stowarzyszenie rozpoczęło zbiórkę środków na ich leczenie. Jednocześnie nadal kontynuowało wizyty w opuszczonym domu, by wyłapać wszystkie koty.
Wydawało się, że będzie ich 25, ale co kilka dni znajdują się kolejne. Po ponad tygodniu zastawiania pułapek, stowarzyszenie ma nadzieje, że został już tylko jeden, najbardziej oporny kot do złapania.
Wszystkie będą gotowe do adopcji, jak tylko wyzdrowieją i nieco oswoją się z ludźmi.