Sam ma dwa psy i mam nadzieję, że ktoś też by im pomógł w takiej sytuacji – mówi bohater, który bez wahania wskoczył do częściowo zamarzniętej rzeki i nie bacząc na przenikliwe zimno i czekającego na brzegu syna, zdecydował się uratować psa.
Chris MacRitchie był w połowie drogi do restauracji, kiedy jego syn z okna samochodu zauważył kształt w rzece. Zdecydowanie nie była to kąpiel dla przyjemności, bo na zewnątrz panowała minusowa temperatura, a rzeka była częściowo skuta lodem.
Mroźny ratunek
MacRitchie nie wahał się ani chwili. Od razu wiedział, że rzuci się do Winooski River na ratunek.
Mężczyzna wykazał się nie lada odwagą. Nie tylko woda była lodowata, ale nie wiadomo było jak głęboka jest rzeka, ani jak silny ma prąd. To naprawdę mogło skończyć się tragicznie.
Podczas gdy jego syn pozostał na brzegu (i natychmiast wyciągnął telefon, by uwiecznić całe zajście), Chris wszedł do lodowatej wody mając na sobie zaledwie cienki T-shirt, spodnie i buty.
Musiał przejść całą szerokość rzeki, by dostać się do psa, który desperacko próbował wydostać się na lód.
W końcu zdecydował się wziąć psa na ręce. Kiedy tylko oboje pojawili się na brzegu, syn od razu wyciągnął kurtkę, ale nie objął nią ojca, tylko psa!
To naprawdę dobrzy ludzie!