30 marca, w niedzielny poranek nowojorska policja otrzymała telefon o pływającym w rzece psie, który najwyraźniej nie wie, jak wydostać się na brzeg.
Akcja ratunkowa
Specjalna jednostka policji portowej (NYPD Special Operations Division’s Harbor Unit) natychmiast pojechała na miejsce zdarzenia. Faktycznie, po rzece dryfował pies. Jeden z funkcjonariuszy bez wahania wskoczył do wody za psem.
Na szczęście okazało się, że psu nic nie jest. Po prostu najadł się nieco strachu. Został odwieziony do Animal Care Centers w Nowym Jorku, gdzie pracownicy rozpoczęli poszukiwania opiekuna psa. Niestety mały maltańczyk nie był zachipowany. Pomimo licznych apeli w social mediach, nikt się po psa nie zgłaszał.
Psina, która otrzymała imię Hudson była niezwykle zadbana. To 1-2 letni maltańczyk i naprawdę dziwne, że nikt się po niego nie zgłasza – jest zadbana i dobrze odżywiona. Na pewno miała opiekunów – mówi Katy Hansen z ośrodka.
Ratunek serca
Policjant, który uratował psa nie przestawał interesować się jego losem. Było mu bardzo przykro, że nikt nie zgłosił się po psiaka. W końcu podjął decyzję – pies zostaje z nim i jego rodziną.
Dzieci policjanta, 9-letni Salvatore i 8-letnia Stella wiedziały o psie uratowanym przez ojca i bardoz chciały go poznać. Kiedy to się stało, cała rodzina przepadła dla tego małego, białego stworzonka. Tym sposobem Hudson nie tylko nie straciła w rzece życia, ale tak naprawdę je wygrała!