Początkowo nikt nie wiedział, dlaczego nowa rodzina postanowiła ją oddać. Pies wyglądał na zdrowego i zadbanego, choć nieco smutnego.
Dopiero wizyta u weterynarza przyniosła bolesną prawdę: u suczki wykryto poważną, postępującą chorobę, która w przyszłości będzie wymagała kosztownego leczenia i szczególnej opieki.
Złamane serca, ale i iskra nadziei
Diagnoza spadła na wolontariuszy jak grom z jasnego nieba. Wiedzieli, że znalezienie domu dla psa z takim problemem zdrowotnym będzie ogromnym wyzwaniem. Mimo to postanowili, że zrobią wszystko, aby dać jej szansę na szczęśliwe życie – nawet jeśli oznacza to miesiące, a może lata czekania.
W schronisku suczka szybko zdobyła sympatię pracowników. Była łagodna, garnęła się do ludzi i chętnie poddawała się głaskaniu. Wolontariusze zaczęli nagłaśniać jej historię w mediach społecznościowych, licząc, że gdzieś znajdzie się ktoś, kto pokocha ją mimo diagnozy.
I choć droga do adopcji będzie długa, suczka nie została sama. Dziś ma obok siebie ludzi, którzy walczą o jej przyszłość, a każdy dzień jest dla niej nową szansą na to, by znów uwierzyć w człowieka.