Swietłana natknęła się na zdjęcia golden retrievera o imieniu Szarlik na stronach social media schroniska.
Ten pies przeszedł już w swoim 10. letnim życiu naprawdę wiele. Był bity, a w końcu tchórzliwie porzucony w lesie, praktycznie bez szans na przeżycie.
Adopcja, która ratuje życia
Między Szarlikiem a Swietłaną zakwitła miłość od pierwszego wejrzenia, ale nikt nie podejrzewał, że będzie tak brzemienna w skutki. I że ta jednak adopcja uratuje nie tylko życie Szarlika, ale też kogoś innego.
W styczniu ubiegłego roku, podczas spaceru, na który Szarlika zabrał syn Swietłany, pies zaczął zachowywać się nietypowo.
Najpierw rzucił się do przodu, a po chwili zaczął zapamiętale kopać w śniegu. Syn Swietłany, zaciekawiony poszedł zobaczyć, co takiego znalazł Szarlik, że kopie jak szalony i nie reaguje na nawoływania.
To cud!
Okazało się, że znalazł małego, czarnego pieska, który był całkowicie zakopany w śniegu! Jeszcze kilkanaście minut, a maleństwo zamarzłoby na śmierć.
Maluch, a w zasadzie maluszka, bo znalezisko okazało się suczką, na szczęście żyła – wystarczyło ją ogrzać.
Ratując Szarlika, Swietłana tak naprawdę uratowała dwa psie życia!