Po słowackim Świdniku błąkał się pies. Był wprawdzie oznakowany chipem, ale bez konkretnych danych. Słowaccy policjanci postanowili spróbować rozwiązać zagadkę. Poszukiwania właściciela psa zaprowadziły ich za granicę.
„Po odczytaniu chipu psa stwierdzono, że numer chipu należy do polskiego rejestru psów” – twierdzi Marián Mikita, zastępca komendanta policji miejskiej w Świdniku.
Wakacje z opiekunem czy pies na gigancie?
Policjanci sądzili, że pies uciekł komuś, kto przyjechał tam na wycieczkę. Spędził kilka dni w schronisku miejskiej policji, zanim policjanci we współpracy z polskimi kolegami zdołali rozwiązać dość skomplikowaną zagadkę jego pochodzenia.
Pies okazał się należeć do osoby z …Chin, która mieszka w Polsce. Niestety kobieta nie mogła opiekować się psem i poprosiła o opiekę swoją przyjaciółkę, która przyjechała z psem na Słowację. Nie zdążyła jednak przerejestrować chipa psa i dlatego nie było w nim danych.
W końcu pies trafił pod opiekę dwóch osób chińskiego pochodzenia ze Świdnika, którzy okazali się być rodziną pierwotnej właścicielki i obiecali jej go oddać. Jednocześnie policjanci ze Świdnika powiadomili o całej procedurze Straż Miejską z Gorlic. Zagaqka zaginionego psa została rozwiązana! Pupil szczęśliwie wrócił do rodziny, dzięki udanej, transgranicznej akcji naszych służb.