Ta historia wydarzyła się kilka lata temu, ale wciąż bawi.
Kiedy Caylee Gilson przeprowadzała się do nowego mieszkania, zdecydowała, że „czas na nową sofę!”. Na jednej z grup na Facebook'u znalazła odpowiedni mebel — dużą, szarą i wygodną kanapę. Z miejsca zakochała się w meblu, który wyglądał na bardzo wygodny.
Sofa z dodatkiem gratis
Zdecydowała się na zakup, mimo tego, że kanapa miała drobne defekty – np. nie miała pokrycia od spodu, bo pies poprzedniego właściciela całkowicie je zniszczył. Kilka dni później pojechała ze swoim chłopakiem po mebel i przywiozła go do domu.
Następnego dnia Gilson pracowała z domu i nie zauważyła niczego niezwykłego, ale wieczorem, kiedy przygotowywała kolację, jej młodszy syn zawołał „Mamo, tu jest kot!”.
Gilson zignorowała go, bo jej syn czasem bawił się "na niby" z wymyślonym kotem o imieniu Ender Dragon i była przekonana, że syn znów mówi o nieistniejącym zwierzęciu.
„Pomyślałam: Oh, to tylko Ender Dragon. Nic wielkiego”, relacjonuje Gilson. „Mój syn jednak ponownie zaczął mówić, że w domu jest kot. Odpowiedziałam mu, żeby pobawił się z Ender Dragonem i zignorowałam to, co mówił” – dodaje Gilson w rozmowie z portalem TheDodo.
Ja tu jestem!
Wtedy z drugiego pokoju rozległo się szczekanie 3-miesięcznego szczeniaka. Gilson poszła zobaczyć, co niepokoi ich czworonoga i przechodząc przez salon, zauważyła mały nosek i wpatrujące się w nią dwa kocie ślepia. Ten kot zdecydowanie nie był wymyślony…
Z uwagi na to, że okna i drzwi były w domu zamknięte, „źródłem” kota mogła być tylko jedna rzecz – kanapa! Szybko wysłała SMS do poprzednich właścicieli kanapy z pytaniem, czy nie zaginął im kot. Okazało się, że szukają go od dwóch dni!
Szybkie przeszukanie sofy dało odpowiedź na nurtujące wszystkich pytanie „jak?” – okazało się, że w oparciu sofy jest otwór, przez który kot wślizguje się do wnętrza kanapy! Najwyraźniej spał w niej, kiedy zabrała ją furgonetka.
Kotka odwieziono do poprzedniej rodziny, a sofa – mimo dziur i z przedziwną historią – służy rodzinie Gilsonów i ich szczeniakowi.