Reklama

teren po kocich budkach

Teren po kocich budkach

© archiwum prywatne

Komu przeszkadzają kocie budki? Kuriozalna sytuacja w Grajewie

Przez Anna Zielińska-Hoşaf Behawiorysta kotów

Opublikowano aktualizacja dnia

Budki dla kotów – zakupione ze środków Urzędu Miasta Grajewo – stały tu od lat. Z dala od tłumów, na uboczu.

Zwierzętami zajmowali się miejscowi opiekunowie kotów wolno żyjących, którzy dzięki usytuowaniu budek zawsze mogli mieć baczenie na swych podopiecznych, spoglądając na nich z balkonu.

Teraz budki z dnia na dzień zniknęły – ponieważ w planach jest budowa parkingu.

Budki wywiezione – w tempie ekspresowym

W miejscu, w którym stały budki dla kotów, nie ma już po nich śladu, podobnie jak po stanowiskach do karmienia. A było to miejsce bezpieczne dla zwierząt i jednocześnie niesprawiające żadnego kłopotu okolicznym mieszkańcom. Tutaj żaden wandal nie miał szans na zrobienie krzywdy kotom czy bezmyślnie niszczenie budek. Wydawać by się mogło, że to wymarzone miejsce na domki zakupione przez władze samorządowe, do których zadań należy m.in. opieka nad wolno żyjącymi kotami. 

Tymczasem kilka dni temu budki zostały zlikwidowane. Karmiciele, którzy przyszli rano do kotów, już nie zastali osób, które zabrały domki. Nie mogli ich znaleźć. Okazało się w końcu, że pracownicy Urzędu Miasta Grajewo w towarzystwie naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej zabrali budki z miejsca, w którym stały kilka lat, i bez żadnej konsultacji z opiekunami kotów wolno żyjących postawili w innym miejscu. Innymi słowy, koty dostały nakaz eksmisji od urzędników, których powinnością jest opieka nad nimi, i którzy najwyraźniej nie są świadomi ani podstawowych reguł rządzących zachowaniem kotów, ani zapisów Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt.

Co teraz z budkami?

Opiekunowie kotów wolno żyjących z Grajewa są załamani. W miejscu, w którym dotychczas stały budki, planowana jest budowa parkingu. Jednak jak na razie żadne prace budowlane nie ruszyły, aby zaistniała potrzeba tak rychłego pozbycia się budek. Nie skonsultowano też nowych lokalizacji z opiekunami społecznymi kotów – decyzję podjęły osoby, które nie znają się na kotach, ich zachowaniu i podstawowych potrzebach. Na nowe miejsce dla budek wybrano lokalizację niebezpieczną. Jest to miejsce, w którym pojawiają się osoby mogące bardzo szybko zniszczyć budki – zbyt niespokojne, aby koty mogły się tam wprowadzić – zakładając oczywiście, że zwierzęta w ogóle podążyłyby w tym kierunku! Co więcej, wiadomo że w okolicy kręcą się lisy i jenoty.

Nie trzeba długo obcować z kotami i studiować ich zachowania, aby wiedzieć, że są to zwierzęta terytorialne, źle reagujące na zmiany, rutynowe i posiadające zegar wewnętrzny. Będą powracały w miejsca karmienia, które już nie istnieją, czekając na napełnienie zabranych im misek. W czasie deszczowej pogody czy zimą będą spodziewały się, że znajdą schronienie w miejscu, w którym znajdowały je zawsze. Koty nie zmieniają swej natury na podstawie decyzji urzędniczej.

Warto dodać, że w miejscu bytowania tej kolonii kotów pojawiły się ostatnio kocięta… Proszę sobie wyobrazić, jak tak gwałtowne zmiany przeżywają kocie dzieci.

W chwili obecnej kilkanaście kotów śpi na balkonie jednego z karmicieli, ponieważ nie ma gdzie się podziać. Odkąd znikły budki, zniknął także jeden z malutkich kociaków, które w nich mieszkały.

Czy urzędnicy złamali prawo?

Zabierając budki, urzędnicy złamali prawo. Dodatkowo pozbawienie kotów schronienia jest złamaniem zapisów Ustawy o ochronie zwierząt i nosi znamiona znęcania się. Znęcanie się jest bowiem nie tylko zadawaniem fizycznej krzywdy, ale także pozbawieniem zwierząt schronienia koniecznego do przetrwania w niesprzyjających warunkach atmosferycznych czy pozbawianiem ich pokarmu (poprzez likwidację miejsca dokarmiania).

Wreszcie, narażając koty na silny stres, urzędnicy złamali art. 5 Ustawy, wskazujący, że każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania. Koty przyzwyczajone do swojego miejsca odczują silnie jego brak, a inne koty, które ewentualnie zechciałyby skorzystać z budek ustawionych w nowym miejscu, będą narażone na kontakt z niechętnymi im ludźmi, zakłócanie spokoju i utratę tych miejsc bytowania za sprawą wandali.

Oprócz oczywistego złamania zapisów Ustawy – jest to również marnowanie publicznych pieniędzy poprzez stawianie ufundowanych przez Urząd (z pieniędzy podatników) budek w miejscu, w którym opiekunowie kotów nie wróżą im długiej egzystencji.

Nie sposób sobie wytłumaczyć, jakie podstawy mieli urzędnicy, którzy podjęli decyzję o relokacji budek i pozostawieniu kotów bez schronienia oraz stanowisk do karmienia. Miejmy nadzieję, że reakcja społeczeństwa uświadomi władzom, że koty nie są nam obojętne – zachęcamy do udostępniania artykułu!

Więcej artykułów

Co sądzisz o tym artykule?

Dziękuję za odpowiedź!

Dziękuję za odpowiedź!

Zostaw komentarz
Dodaj komentarz

1 komentarz

  • RAMBOiPYSIO
    RAMBOiPYSIO
    Nic dziwnego, urzędnicy to zwykle niski poziom intelektualny, emocjonalny, którzy nigdzie indziej nie mogli znaleźć pracy !!! Ale warto zapytać ile wynosiła prowizja za ulokowanie parkingu w tak ładnym i zacisznym miejscu ...
Potwierdź usunięcie

Czy jesteś pewien, że chcesz usunąć komentarz?

1 komentarz na temat 1

Chcesz udostępnić ten artykuł?