„Jak to możliwe, że to zwierzę znalazło się tak daleko od wody?” - pytali później wolontariusze Departamentu Ochrony Nowej Zelandii.
Tego dnia nie zapomną nigdy
To był zwyczajny dzień. Pewna rodzina a wróciła ze spaceru, gdy na wycieraczce zauważyła coś niespodziewanego.
Pod ich drzwiami spało skulone zwierzę, które w pierwszej chwili wyglądało na psa.
Po dłuższych oględzinach małżeństwo zorientowało się jednak, że to musi być dziki zwierz. Jego uszka były znacznie mniejsze, sierść krótka i miękka, a pyszczek zdobiły długie wąsy.
„Przecież to morskie stworzenie!” - poweidzieli.
Szybko skontaktowali się więc z Departamentem Ochrony Nowej Zelandii (DOC)
Niespodziewane znalezisko
Okazało się, że na wycieraczce leżała mała uchatka.
Wolontariusze zastanawiali się, jakim cudem znalazła się tak daleko od wody. Aby doczłapać do wycieraczki musiała wspiąć się po schodach nad falochronem, pokonać ulicę pełną samochodów, wspiąć się po ścieżce i pokonać schody.
Choć zwierzątko wyglądało na zdrowe, pracownicy DOC postanowili zabrać uchatkę do weterynarza.
Zaskakujące wyjaśnienie
Po lekarskich oględzinach, pracownik DOC zabrał uchatkę w bezpieczne miejsce. Przetransportował ją nad wybrzeże, z dala od zgiełku miasta.
Gdy uchatka się obudziła, była lekko zdziwiona, ale szybko odnalazła się w nowej rzeczywistości.
Zwierzątko nazywane jest kotikiem nowozelandzkim, należącym do rodziny uchatkowatych. W wodzie poluje, odpoczywa zaś na lądzie.
W okresie wczesnej jesienni młode kotiki opuszczają rodzinne gniazda, aby odkrywać świat. Lokalni mieszkańcy Nowej Zelandii nazywają ten okres „sezonem szalonych fok”.
Źródło: thedodo.com, travelnamibia.pl