Kobieta zauważyła zawinięte w kłębek zwierzę leżące na jej kanapie na werandzie. Była przekonana, że to drzemiący bezdomny kot.
Nieoczekiwany gość
Prawda okazała się być jednak zupełnie inna. Gdy poranne słońce wzeszło na niebie, śpiący gość zaczął się poruszać, tym samym ujawniając prawdziwą tożsamość.
Wtedy okazało się, że to lis! Duże uszy, wyciągnięty pyszczek, czujne spojrzenie i puszysty ogon nie pozostawały złudzeń.
Nigdzie się nie ruszam
Choć lisek zauważył, że ktoś mu się przygląda, za nic nie chciał się ruszyć z kanapy. Było mu tam przecież tak wygodnie. Przeciągnął się kilka razy, a nawet bezwstydnie ziewnął.
W końcu postanowił, że czas ruszyć się z miejsca. Wyszedł na werandę, aby leniwie poobserwować ptaki kąpiące się w wanience Stelli.
Zwierzę postanowiło opuścić wygodne miejsce dopiero wtedy, gdy zrobiło się ciemno. „Było mi smutno, gdy odszedł. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wróci. Zawsze będzie tu mile widziany, aby zrelaksować się w moim bezpiecznym otoczeniu” – powiedział Bagley portalowi „The Dodo”.
A my w redakcji podziwiamy zimną krew kobiety. Niejeden z nas zacząłby w takiej sytuacji krzyczeć z przerażenia!