Do sytuacji doszło przy ulicy Kondratowicza na warszawskim Targówku. Zaniepokojony przechodzień powiadomił straż miejską, że z kontenera dochodzą piski kota.
Niezwłoczna interwencja
Funkcjonariusze prędko przyjechali na miejsce. Każda minuta była na wagę złota. Nie wiadomo było ile biedne zwierzę przebywało w zamknięciu i w jakim jest stanie.
"Kontener był tak skonstruowany, że nie dało się zajrzeć do środka, a kiedy zapukali w zieloną skrzynię z wnętrza rzeczywiście dobiegło przeraźliwe miauczenie. Sytuacja wyglądała o tyle dramatycznie, że tego typu pojemników nie da się otworzyć bez specjalnych narzędzi" — poinformowali strażnicy miejscy.
Niespodziewany zwrot akcji
Strażacy już mieli zabrać się za siłowe otwarcie kontenera, gdy ich uwagę przykuł pewien ważny szczegół.
Przy każdej próbie zlokalizowania kota, w równych odstępach czasowych z kontenera wydobywały się cztery dźwięki imitujące miauczenie.
Gdy w końcu otwarto kontener, strażacy miejscy nie mogli uwierzyć własnym oczom.
Okazało się, że ktoś wyrzucił do pojemnika interaktywnego kota-zabawkę!
Źródło: se.pl