„Czy rzeczywiście wolałbyś, żeby ktoś odwracał wzrok i nie interweniował?” – pyta schronisko dla zwierząt w Pfullingen (niedaleko Reutlingen).
Wielkie oburzenie
Nagle w Internecie wywiązała się dyskusja przeciwko obrońcom praw zwierząt. O co to całe zamieszanie?
Wszystko wydarzyło się pod koniec grudnia, gdy samochód podjechał pod strefę grillowania w Übersberg.
Z pojazdu wyszedł mężczyzna i wraz ze swoim kotem skierował się w stronę skarpy. Pięć minut później wrócił i odjechał — ale bez zwierzęcia!
Co tam się wydarzyło?
Zaobserwowało to dwóch spacerowiczów i skontaktowało się ze schroniskiem dla zwierząt. Wolontariusze podjęli natychmiastowe działania, zadzwonili na Policję i zamieścili post na Facebooku.
„Upewnimy się, że oprócz własnej głupoty otrzymasz sprawiedliwą karę!” - napisali w mediach społecznościowych.
W ciągu kilku godzin okazało się jednak, że wydali ocenę zbyt pochopnie.
Żądają przeprosin
Kot nie został porzucony. Właściciel kotki codziennie pozwala jej przez dwie godziny swobodnie biegać po parku, a później zawsze po nią przychodzi.
Choć obrońcy zwierząt mieli dobre intencje, znaleźli się w ogniu krytyki.
„Czy naprawdę musi tak być, że ludzie są krytykowani, obrzucani obelgami i osądzani?” - pytają Internauci w komentarzach.
Jednak wolontariusze z Pfullingen nie żałują, że zareagowali. Nigdy nie wiadomo z czym mamy do czynienia. Najważniejsze, że kot jest bezpieczny.