Kiedy rasowy pies zniknie, to albo się zgubił, albo został skradziony. Opiekunowie zrobią wszystko by go odzyskać i bardzo często publikują zdjęcia psa nie tylko w okolicy, ale również w social mediach. To zagrożenie dla złodziei psów, bo ktoś może rozpoznać w ogłoszeniu o sprzedaży poszukiwaną psinkę.
Szajka złodziei psów z Connecticut znalazła sposób na to, by zminimalizować szanse złapania i zidentyfikowania skradzionych psów. A to, co robią, niesie dla pupili poważne zagrożenie.
Farbowanie, strzyżenie i zmiana wyglądu
Kiedy szczęśliwy nabywca francuskiego buldoga zauważył, że po sesji intensywnego głaskania, jego ręka jest cała brudna, zorientował się, że coś z jego psem jest nie tak. Okazało się, że Mocho, buldożek o podpalanej barwie, został przerobiony na psa o czekoladowym umaszczeniu.
Jeszcze gorsza „metamorfoza” spotkała 8-letniego shih tzu, który całkiem stracił swój biały brzuszek. Złodzieje nie przyłożyli się jednak do farbowania i pies okazał się lekko fioletowy.
Takie praktyki w Connecticut są na porządku dziennym. Jak donoszą tamtejsze służby, przypadków zmiany wyglądu psa i prób jego odsprzedaży jest coraz więcej. Takie praktyki utrudniają opiekunom odnalezienie ich psów i są zagrożeniem dla ich zdrowia.
Niosą też jeszcze większe ryzyko -tak było w przypadku Mocho, którego nowy opiekun po prostu porzucił, kiedy zorientował się, że pies nie spełnia jego kryteriów. Dobrze, że udało się zidentyfikować jego prawowitego opiekuna i pies jest już bezpieczny.
Policja i weterynarze doradzają, by chipować psy – wtedy bardzo łatwo można zidentyfikować ich właścicieli, a szanse na odsprzedaż przez złodziei psa z chipem są znacznie niższe.