Podczas rutynowej kontroli policjanci natrafili na samochód pędzący z dużą prędkością. Jednak za szybkim peugeotem kryła się niecodzienna historia – jego kierowczyni, zrozpaczona właścicielka psa, potrzebowała pilnej pomocy dla swojego czworonoga. Co wydarzyło się dalej, jest prawdziwym przykładem empatii i solidarności w trudnych chwilach.
Do weta na sygnale
Wszystko zaczęło się w czwartek, 8 sierpnia, przed godziną 11:00, gdy policjanci z zielonogórskiej drogówki prowadzili kontrolę prędkości na ulicy Łężyca – Odrzańska.
Ta ulica znana jest z tego, że ludzie przekraczają dozwolone limity prędkości, dlatego mundurowi regularnie sprawdzają, czy nie dochodzi do przekroczeń. Tym razem jednak, szybkość jazdy peugeota miała zupełnie inny powód niż zwykle.
Gdy funkcjonariusze zatrzymali pojazd, okazało się, że jego kierowczyni nie jechała na złamanie karku dla własnej przyjemności, ale z nagłej potrzeby – jej pies, który najprawdopodobniej zadławił się, potrzebował natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Kobieta była wyraźnie zestresowana, martwiąc się o zdrowie swojego pupila, który w tym momencie nie mógł swobodnie oddychać.
Policjanci, widząc dramatyczną sytuację, postanowili nie tylko zaniechać wystawienia mandatu, ale również pomóc w tej kryzysowej sytuacji.
Funkcjonariusze eskortowali samochód z czworonogiem do najbliższej przychodni weterynaryjnej, zapewniając, że kobieta zdążyła na czas.
Po przybyciu na miejsce piesek otrzymał niezbędną pomoc medyczną i pozostał na obserwacji. Na szczęście, dzień później mógł wrócić do domu, zdrów i uratowany dzięki szybkim reakcjom zarówno właścicielki, jak i policjantów.