Jedna z najbardziej dramatycznych powodzi w historii Polski nadal trwa, a zagrożenie nie mija. W chwili, kiedy piszemy te słowa, fala kulminacyjna sięga Wrocławia. Zagrożeni sa nie tylko ludzie i ich dobytek, ale również zwierzęta. Często pozostawione w panice same sobie, bez należytej opieki.
Pies w budzie na dachu – jak to się stało?
Taki przypadkiem jest znaleziony w jeden ze wsi pod Kłodzkiem pies, który dryfował w budzie niesiony gigantyczną falą powodziową. Na razie nie wiadomo, jaką odległość przebył pies płynąć na skrawku własnego domu.
W końcu buda zahaczyła o dach z instalacją fotowoltaiczną i się na nim zatrzymała. Przerażony pies wyszedł z budy i dzięki temu walczący z żywiołem mieszkańcy zobaczyli, że buda nie była porzucona i pusta, tylko płynęła wraz z mieszkańcem.
Psa udało się odłowić. Bardzo przestraszony i nieco wychudzony będzie musiał przejść badania diagnostyczne. Przede wszystkim jest mu jednak potrzebny spokój i stabilny grunt pod łapami.
Pozostawiony i zapomniany?
Internauci na wpis Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt zareagowali bardzo żywiołowo.
I mają racje, ale pamiętajmy też, że nie wiemy, jak wyglądała sytuacja tego konkretnego psa. Być może nie został pozostawiony lecz uciekł.
Niestety doświadczenia służb ochron zwierząt pokazują, że wielu mieszkańców zalanych regionów faktycznie pozostawiło zwierzęta na pastwę losu. Nierzadko nadal zamknięte w klatkach czy przywiązane do bud. Część z nich na szczęście udało się uratować.