Ora, urocza psina, która 2 lata temu została adoptowana ze schroniska 4 ŁAPY Wrocławia, podczas spaceru zjadła leżącą na drodze kiełbasę. Zanim opiekun zdążył się zorientować w paszczy psa zniknęło kilka kawałków.
Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie fakt, że opiekun szybko zauważył, że kiełbasa nie wygląda dobrze. Jest nafaszerowana gwoźdźmi. Opiekun Ory czym prędzej zabrał ją do weterynarza.
Walka o życie psa
W klinice weterynaryjnej walczono o życie psa kilka godzin. Na szczęście obecnie jego stan zdrowia jest stabilny i nie zagraża mu już niebezpieczeństwo.
Z żołądka psa wyciągnięto aż 12 gwoździ! Na szczęście nie zdążyły dotrzeć do jelit. Gdyby tak się stało, pies najprawdopodobniej zmarłby w męczarniach.
Po tym incydencie na opiekunów zwierząt na Dolnym Śląsku, padł blady strach. Nie jest to bowiem pierwszy przypadek znalezienia niebezpiecznych odpadów porzuconych ewidentnie po to, by skusić i zranić psa. Jak donosi Komenda Miejska Policji we Wrocławiu, w okolicach miasta kilkukrotnie zdarzały się podobne przypadki.
Kto truje psy?
Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że Wrocław nie jest wyjątkiem. DO podobnych histirii dochodzi w Warszawie i Krakowie. Psy zjadają nie tylko nafaszerowane kawałkami metalu mięso, ale również ostrzykane toksycznymi substancjami.
W Krakowie część opiekunów psów tworzy specjalne patrole, które mają monitorować najbardziej uczęszczane przez psy okolice.
Niezależnie od tego czy mieszkanie w małym czy dużym mieście zachowajcie czujność. Warto też uczyć psa tego, by nie jadł rzeczy znalezionych na ziemi bez pozwolenia.