Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo, uznając, że nie było znamion znęcania się nad zwierzęciem. Dopiero po determinacji adwokat Anity Engler sprawa trafiła do sądu.
Cierpienie na krótkim łańcuchu
W marcu 2023 r. pracownik toruńskiego schroniska natrafił na leżącego przy budzie psa. Zwierzę było tak wycieńczone, że nie mogło się ruszyć. Właścicielka, 60-letnia kobieta, tłumaczyła, że stan psa wynika ze starości. Badania wykazały nowotwór kości, złamaną łapę i skrajne zaniedbanie. Jedyne, co można było zrobić, to przerwać jego cierpienie – "Brylant" został poddany eutanazji.
Dwa umorzenia, walka o sprawiedliwość
Prokuratura dwukrotnie zamykała sprawę, nie dostrzegając przestępstwa. Mecenas Anita Engler, nazywana w Toruniu "adwokatem zwierząt", nie odpuściła. Składała kolejne odwołania, aż w lutym 2024 r. prokuratura wreszcie skierowała akt oskarżenia przeciwko właścicielce psa.
Proces będzie ważnym precedensem
Kobiecie grożą 3 lata więzienia, ale nie o samą karę chodzi. – Nieleczenie chorego zwierzęcia i jego skrajne zaniedbanie to także znęcanie się. Ta sprawa może zmienić świadomość społeczną – podkreśla mec. Engler.
Czy sąd uzna winę właścicielki? Odpowiedź poznamy wkrótce.