Z opresji uratowały go dwie funkcjonariuszki z Potęgowa, które udowodniły, że policyjna służba to nie tylko walka z przestępczością, ale też troska o najsłabszych – również tych na czterech łapach.


Przypadkowe zgłoszenie, szybka reakcja
Wszystko zaczęło się od anonimowego zgłoszenia, najprawdopodobniej od pasażera pociągu, który zauważył psa leżącego w rowie nieopodal torów. Informacja trafiła na posterunek w Potęgowie, skąd natychmiast wyruszyły na miejsce starsza posterunkowa Natalia Kleba i sierżant sztabowa Monika Szczyp.
Po krótkich poszukiwaniach funkcjonariuszki dostrzegły w błocie starszego labradora, który – jak się później okazało – był całkowicie niewidomy.
Pies nie był w stanie samodzielnie się wydostać. Policjantki ostrożnie owinęły go kocem, podniosły i przetransportowały do radiowozu. Na komisariacie zwierzę zostało napojone, oczyszczone z błota i otoczone opieką.
Zaginął kilka dni wcześniej
Dzięki wszczętym ustaleniom mundurowym udało się dotrzeć do właścicielki psa. Okazało się, że labrador o imieniu Neo zaginął kilka dni wcześniej podczas spaceru. Mimo intensywnych poszukiwań nie udało się go odnaleźć – aż do tego momentu.
Gdy właściciele pojawili się na komisariacie, wzruszenie sięgnęło zenitu. Choć zmęczony i przestraszony, Neo natychmiast rozpoznał swoich opiekunów. Wstał, zamerdał ogonem i ruszył w ich stronę. Po kilku dniach tułaczki, starszy pies wreszcie wrócił do domu.
Policjantki z sercem
„Z powodu podeszłego wieku i utraty wzroku pies prawdopodobnie nie był w stanie sam się wydostać z rowu ani odnaleźć drogi do domu. Gdyby nie zgłoszenie i szybka reakcja policjantek, ta historia mogłaby się skończyć zupełnie inaczej” – przekazali funkcjonariusze z Potęgowa.