Denni, 9-letni golden retriever, mieszka ze swoimi ludźmi i dwoma psimi braćmi. Pewnego dnia jego właściciel, Steve Lamplough, usłyszał, jak cała trójka zaczyna szczekać w ogrodzie. Zaintrygowany, wyszedł, by sprawdzić, co tak bardzo zainteresowało psy.
Widok, który zastał, wprawił go w osłupienie, a po chwili w niepohamowany śmiech.
Na grzbiecie Denniego siedział mały koala, trzymając się jego futra jak dżokej konia wyścigowego!
„To wyglądało, jakby koala urządził sobie przejażdżkę! Denni biegał po ogrodzie z miną, jakby świetnie się bawił” – opowiedział Steve australijskim mediom.
Niecodzienna przyjaźń
Ku zdziwieniu właściciela, golden retriever zachowywał się niezwykle spokojnie. Nie próbował zrzucić pasażera, nie szczekał – wręcz przeciwnie, wyglądał, jakby cieszył się towarzystwem nowego przyjaciela. Koala natomiast zdawał się być w pełni zrelaksowany, wtulony w miękkie futro Denniego.
Choć scena była rozbrajająca, Steve wiedział, że malucha trzeba bezpiecznie odnieść do jego mamy. Delikatnie zdjął koalę z grzbietu Denniego i zaniósł go pod drzewo, na końcu ogrodu. Okazało się, że to ozdobny jesion, którego kwiaty przyciągają torbacze.
Po kilku minutach mały koala odnalazł matkę i oboje zniknęli w gałęziach.
Nie wiadomo, jak dokładnie malec wspiął się na psa, ale jedno jest pewne – Denni i jego niezwykły pasażer stworzyli duet, który podbił serca internautów na całym świecie.