Duet „kot i mysz” nikogo chyba nie dziwi. Już w książeczkach dla dzieci pojawiają się kotki łapiące myszy, a kreskówek, których intryga zbudowana wokół relacji polującego kota i jego ofiary, jest bez liku.
W domu Chilijczyka Benjamína Sagredo również zagościła taka kocio-mysia para. Ale od początku nic nie układało się tak, jak teoretycznie powinno.
Niespodziewana komitywa
Od kilku tygodni Benjamín obserwował nietypowe zachowanie swojego kota, Simona. Zwierzak chował się w kuchni, skąd następnie dobiegały ciche dźwięki do tej pory niekojarzące się z kocimi zabawami. Pewnego poranka półprzytomny Benjamín wszedł do kuchni i stanął jak wryty, przecierając ze zdumienia zaspane oczy.
Przy misce wody, obok jej stałego użytkownika, przycupnęła mysz, która w ogóle nie wydawała się przejęta bliskością czarnego drapieżnika. Jakby tego było mało, kot zaczął delikatnie dotykać ją łapką, a mysz nadal nie wydawała się ani zestresowana, ani nawet zaskoczona. Nic nie wskazywało na to, że planuje dramatyczną ucieczkę, a kot z kolei nie wykazywał żadnej chęci schrupania gryzonia.
Woda z jednej miseczki? To możliwe!
„Nikt by mi nie uwierzył w taką historię”, opowiada Benjamín portalowi TheDodo, „dlatego od razu sięgnąłem po telefon i zacząłem nagrywać tę nieprawdopodobną scenkę”. Po chwili uznał jednak, że mysz może jednak woli życie w bardziej naturalnym dla swojego gatunku środowisku, więc delikatnie wyniósł ją przed dom i wypuścił.
Czuły drapieżca
Od momentu magicznego poranka ta sama mysz jeszcze parę razy wracała do domu Benjamína i Simona. I zawsze spotykała ją delikatność oraz niezwykła czułość ze strony czarnego kocura. Jako stała bywalczyni mysz dostała imię, Chefcito, i obietnicę, że jeżeli postanowi się jednak zatrzymać u nich na stałe, będzie witana z otwartymi ramionami. I łapami.