Mariya i Aleksandr Dmitriev dzielą mieszkanie z prawdziwym kocim gwiazdorem – 90-kilogramową pumą o imieniu Messi. Rosyjska para po raz pierwszy zauważyła Messiego w ogrodzie zoologicznym w sarańsku, gdy puma miała 8 miesięcy.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Messi był jednym z trojga kociąt, które urodziły się w zoo. W wieku trzech miesięcy został sprzedany do sarańskiego zoo, gdy wykryto u niego problemy zdrowotne.
Para długo myślała o tym, czy właściwe moralnie jest trzymanie w mieszkaniu dzikiego zwierzęcia, a także czy podołają opiece nad kotem niewiele mniejszym od lamparta. Postanowili zaryzykować. Poszli do zoo i przedstawili swoją ofertę. Gdy dość szybko uzyskali zgodę, byli zaskoczeni.
Podjęcie się opieki nad Messim było wyzwaniem pod wieloma względami. Nie dość, że puma to w końcu dzikie zwierzę, to na dodatek potrzebowało opieki medycznej. Początkowo młody kot był słaby i wymagał bardzo dużo uwagi. Nowi opiekunowie z pomocą lekarzy weterynarii zajęli się pumą tak dobrze, jak tylko mogli. Mimo to, Messi osiągnął tylko dwie trzecie rozmiarów przeciętnej pumy.
Jak pies
Messi potrzebuje na co dzień dużo ruchu, dlatego jego opiekunowie sprawili mu specjalne szelki i smycz, aby mogli zabierać go na spacery. Początkowo ze względu na swój stan zdrowia Messi nie był zbyt aktywny. Z czasem pokochał spacery i teraz wychodzi regularnie, dwa razy dziennie – jak pies.
Puma potrzebowała również odpowiedniego szkolenia. Aby odpowiednio wychować Messiego, para zapisała go do szkoły dla psów, do której pilnie uczęszczał, ucząc się m.in. różnych komend. Dziś reaguje na polecenia, zna granice, których nie powinien przekroczyć np. podczas zabawy, jest grzeczny i kontaktowy. Stał się pełnoprawnym członkiem rodziny!
Jak kotek
Na instagramowym koncie @I_am_puma Messi zgromadził już 1,7 mln obserwujących. Internauci z całego świata kochają go, choć nie obyło się bez kontrowersji. Część obrońców praw zwierząt zgłosiła zastrzeżenia, że Dmitrievowie trzymają dzikiego kota w mieszkaniu. Uważają, że Messi powinien znaleźć się w rezerwacie i żyć na wolności.
Para jednak argumentuje, że Messi nie przetrwałby nawet roku sam na wolności. Urodził się w zoo, miał poważne problemy zdrowotne i nigdy nie był uczony polowania. Nie poradziłby sobie sam.
Patrząc na filmy z Messim, trzeba przyznać, że wygląda na szczęśliwego. Jest zadowolony niczym duży kociak, który znalazł kochający dom!
Źródło: Bored Panda