Nie uwierzysz, co polecił jej lekarz.
Zaufany doktor
67-letnia Robin odwiedziła lekarza, którego znała już od 15 lat.
Doktor Earl D. King leczył ją na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc – schorzenie, które blokuje przepływ powietrza i utrudnia oddychanie.
Trzykrotnie uratował kobiecie życie, gdy przebywała na oddziale intensywnej terapii.
Robin wiedziała, że zawsze może na niego liczyć.
Depresja po stracie ukochanego czworonoga
Kobieta wyznała lekarzowi, że niedawno zmarł jej ukochany kot.
Od tego czasu jest bardzo przygnębiona.
Doktor wspomniał więc, aby przygarnęła kolejnego pupila, po czym przeszedł do badania płuc Sipe.
Gdy Robin wyszła z gabinetu zerknęła na receptę.
Na samym szczycie listy lekarstw, doktor napisał: „adoptuj kota”.
Strzał w dziesiątkę
Dr King doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak zbawienny wpływ mają zwierzęta na jego pacjentów.
Był przekonany, że uroczy Mruczek poprawi stan zdrowia Robin.
Oczywiście miał rację.
Robin nie zwlekała z wdrożeniem zaleceń doktora.
Tuż po wizycie w gabinecie wybrała się na lokalny targ. Tam jej wzrok przykuł urocza kotka, która nie miała przedniej łapki.
Od mieszkańców dowiedziała się, że kicia straciła kończynę tuż po urodzeniu, gdy coś spadło na nią ze ściany szopy.
Robin od razu zdecydowała się ją adoptować.
Najlepsze przyjaciółki
Robin nazwała kotkę „Earlene” na cześć doktora Earla Kinga.
Kobieta od razu pokochała swoją podopieczną, oczywiście ze wzajemnością.
Kicia ma 7-tygodni, więc często budzi swoją panią w środku nocy. Uwielbia się bawić i zaczepiać opiekunkę.
Wprowadziła wiele radości do życia Robin.
Lekarz miał rację: zwierzęta to najlepsza recepta na smutek.
Źródło: washingtonpost.com
Zdjęcia: Bob Grebe