Na nagraniu opublikowanym na profilu Stop Cham widać niebieskiego lexusa na wrocławskich tablicach rejestracyjnych. Z okna po stronie kierowcy wystaje smycz, a pies biegnie obok pojazdu – między innymi samochodami. Auto porusza się powoli, częściowo poboczem, ale zwierzę zmuszone jest trzymać tempo, by nie zostać pociągnięte przez smycz.
Nagranie trwa zaledwie pięć sekund, nie wiadomo więc, jak długo „spacer” trwał i co stało się później ze zwierzęciem.


Ekspertka: poważne zagrożenie dla psa
– Taka sytuacja stwarza ogromne ryzyko dla życia i zdrowia psa. Może dojść do potknięcia, upadku, obrażeń łap, udaru cieplnego czy nawet wciągnięcia zwierzęcia pod koła – ocenia Izabela Kadłucka, zoopsycholożka i biegła sądowa w zakresie psychologii zwierząt, w rozmowie z TVN24. – Na nagraniu widać, że pies kuleje, a mimo to stara się dotrzymać kroku samochodowi – dodaje.
Zdaniem ekspertki, zachowanie kierowcy było nie tylko zagrożeniem dla psa, ale również dla innych uczestników ruchu. Kierowca, zamiast skupić się na prowadzeniu auta, musiał kontrolować zwierzę biegnące środkiem jezdni.
Policja sprawdza sprawę
Jak poinformował rzecznik zakopiańskiej policji, asp. sztab. Roman Wieczorek, funkcjonariusze rozpoczęli czynności sprawdzające po publikacjach medialnych. – Nagranie jest bardzo krótkie i nie pozwala jednoznacznie ocenić, czy doszło do złamania prawa. Samochód jechał bardzo wolno, pies nie był ciągnięty, co widać po smyczy. Nie znamy jednak kontekstu – powiedział.