Mężczyzna, mierzący 1,90 m, wybrał miejsce premium, aby zapewnić sobie dodatkowe 20 cm przestrzeni na nogi.
Ku jego zdumieniu, obok siedział pasażer z dużym psem asystującym. Zwierzę – Bear, ważący ponad 45 kg – zajmowało nie tylko miejsce u stóp swojego właściciela, ale też wkraczało w przestrzeń przeznaczoną dla wysokiego podróżnego.
Na zdjęciach pies wyglądał jak czarny labrador retriever, ale niektórzy internauci żartowali, że rozmiarem przypominał bernardyna. Sam poszkodowany opisał całą sytuację na Reddicie: „Kocham psy, ale serio… Zapłaciłem za miejsce w pierwszej klasie i tak wyglądał cały lot. Nikt nic z tym nie zrobił.”
Burza w internecie
Choć właściciel psa przeprosił za niedogodności, pasażer nie czuł się usatysfakcjonowany. Jego wpis szybko stał się tematem gorącej dyskusji w sieci. Część użytkowników zarzucała mu bierność:
„Miałeś dwie opcje: zareagować albo nic nie robić. Wybrałeś to drugie, więc trudno narzekać”, „Mogłeś poprosić stewardesę o pomoc albo grzecznie poprosić właściciela psa o przesunięcie zwierzęcia.”
Inni natomiast wyrazili współczucie dla samego psa: „Biedne zwierzę…”, „A co w przypadku turbulencji? To przecież niebezpieczne i dla psa, i dla pasażerów.”
Co na to linie lotnicze?
American Airlines wyjaśnia, że wyszkolone psy asystujące mogą podróżować w kabinie bez dodatkowych opłat, pod warunkiem że mieszczą się u stóp pasażera, pod siedzeniem lub – jeśli są odpowiednio małe – na kolanach, podobnie jak dziecko poniżej 2 lat.
W przypadku większych zwierząt linia zaleca rezerwację lotu z większą przestrzenią, zakup dodatkowego biletu dla psa lub przewiezienie go w luku bagażowym.